Po dwóch turniejach cyklu Grand Prix 2023 – w Goričan i Warszawie – na czele klasyfikacji generalnej usadowiło się dwóch zawodników: obrońca tytułu mistrza świata Bartosz Zmarzlik i Szwed Fredrik Lindgren. Polski as wygrał turniej w Chorwacji, a „Freddie” był najlepszy na Stadionie PGE Narodowym. Obaj do tej pory zdobyli po 36 punktów i trzeciego w klasyfikacji Australijczyka Jasona Doyle’a wyprzedzają o osiem „oczek”. W sobotę 3 czerwca z pewnością coś się tu pozmienia, ale trudno wskazać faworyta zawodów na praskiej Markecie, bo turnieje Grand Prix Czech są wyjątkowo mało przewidywalne. Z toru zwykle wieje nudą, poza nielicznymi wyjątkami kibice w Pradze nie oglądają wielkiego ścigania.
Na Markecie wybitnie mu nie szło, ale…
Zawody Grand Prix na Markecie rozgrywane są nieprzerwanie od 1997 roku, a wyjazdy na żużel do Pragi szczególnie upodobali sobie polscy kibice. Ostatnio jednak nie wypełniają stadionu w takim stopniu, jak kiedyś. A bywało przecież, że praski obiekt falował od biało-czerwonych flag i szalików. Nie szły za tym jednak dobre wyniki reprezentantów Polski. Rozegrano tu 28 turniejów Grand Prix (w sezonach 2020/2021 odbyły się po dwa), ale tylko sześć razy w Pradze grano Mazurka Dąbrowskiego. Długo nikt nie był w stanie powtórzyć sukcesów Tomasza Golloba z lat 1999 i 2010. Dopiero w 2019 roku Janusz Kołodziej przerwał złą passę i dość niespodziewanie pogodził faworytów.
Chwilę po tamtych zawodach Bartosz Zmarzlik w mediach społecznościowych napisał: „Przeklęta ta Praga, ale to wyłącznie moja wina”. W zasadzie nikt nie dziwił się frustracji Polaka, bo w sezonach 2016-2019 na Markecie wybitnie mu się nie wiodło. Najlepiej poszło mu za pierwszym razem, zajął trzecie miejsce w półfinale. W kolejnych trzech turniejach było znacznie gorzej, Polak zajmował dziewiąte, piętnaste i znów dziewiąte miejsce.
…przełamanie musiało nadejść
W 2020 roku, w pierwszym z dwóch pandemicznych sezonów, w którym rozgrywano po dwa turnieje Grand Prix na jednym torze (dzień po dniu), Bartosz Zmarzlik „odczarował” tor w Pradze. Ścigał się kapitalnie, triumfował dwukrotnie, a finałowy pojedynek z drugiego dnia z Taiem Woffindenem do dziś ogląda się z zapartym tchem.
- Prosiłem swój motocykl, by jechał szybciej i szybciej – mówił Polak, który na ostatnim okrążeniu „szalonym” atakiem wyprzedził Brytyjczyka. „Bartosz Zmarzlik królem Pragi” – tak media tytułowały swoje relacje z turniejów. Dwa tygodnie później polski zawodnik po raz pierwszy w karierze został królem światowego żużla.
Demony wróciły, ale lepiej jechał „Janoś”
W dwóch kolejnych sezonach praskie demony znów przeszkadzały Bartoszowi Zmarzlikowi. W obu turniejach sezonu 2021 i w zawodach rozegranych przed rokiem Polak kończył rywalizację na półfinałach. Znacznie lepiej ścigał się za to inny nasz reprezentant Maciej Janowski, którego Praga również długo nie lubiła. „Janoś” w 2021 roku raz wygrał i raz był drugi. Rok temu też w świetnym stylu awansował do wyścigu finałowego, ale nie dane mu było ruszyć w nim do rywalizacji. Zawodnik Sparty Wrocław dotknął taśmy startowej i został wykluczony. Na podium zabrakło więc Polaka, wygrał Martin Vaculik przed Taiem Woffindenem i Jasonem Doyle’m.
Patryk Dudek dwa razy stał na podium
Trzecim polskim żużlowcem, który 3 czerwca stanie do rywalizacji w Pradze będzie Patryk Dudek. Początek sezonu „DuZers” miał kiepski, ale ostatnio widać w jego jeździe sporo nadziei na poprawę wyników. On swoje pierwsze starty w Pradze wspomina dość dobrze, bo w latach 2017-2019 zawsze meldował się w finałach, dwukrotnie stawał na podium - na drugim i trzecim miejscu. Przed rokiem było już jednak znacznie gorzej, bo finiszował na dwunastym miejscu.
Elegancki facet z klasą. Takiego Bartosza Zmarzlika nie znaliście
Polub nas na fb
