Prawniczka w wielkim mieście. 32 miliony złotych za małżeńską zdradę. Niemożliwe? Możliwe

Katarzyna Stankiewicz, adwokat
Mówią takie rzeczy tylko w Ameryce. Sąd w Karolinie Północnej zasądził 8,8 milionów dolarów (32 miliony złotych) odszkodowania dla porzuconego przez żonę męża, które ma mu zapłacić kochanek niewiernej żony. Jako adwokat zastanawiam się, czy zasądzenie takiego odszkodowania, mniejsza o jego wysokość, byłoby możliwe w Polsce.

Ale po kolei. Orzeczenie amerykańskiego sądu odbiło się głośnym echem na całym świecie, albowiem pomimo tak dynamicznego w ostatnich latach wzrostu liczby rozpadu związków małżeńskich, nadal niewiele osób decyduje się na podjęcie tak radykalnego i kosztownego kroku, jakim jest dochodzenie sprawiedliwości i odszkodowania przed sądem. Taką właśnie decyzję podjął Keith King, który wytoczył proces cywilny kochankowi żony, do którego jego partnerka odeszła po ponad pięciu latach udanego małżeństwa. Dla bohatera naszej opowieści, rozpad małżeństwa oraz rodziny stanowił najdramatyczniejsze wydarzenie w życiu. Ze łzami w oczach przekonywał sąd, iż do momentu pojawienia się w życiu żony kochanka, ich małżeństwo było szczęśliwe i zgodne.

Z kolei uwodziciel żony podjął się obrony przed sądem, zatrudniając prawnika, który próbował przekonać, że małżeństwo państwa King w momencie rozpoczęcia romansu, nie układało się najlepiej. Taka linia obrony nie przekonała jednak arbitra, który ostatecznie stanął po stronie zdradzonego, porzuconego męża – zasądzając wielomilionowe odszkodowanie. Inicjator postępowania zapewniał, że żadne pieniądze, nie zwrócą mu rodzinnego szczęścia oraz nie pomogą odbudować więzi rodzinnej, która stanowiła dla niego najistotniejszą wartość oraz źródło szczęścia. Blady strach powinien spaść zatem na tych wszystkich, którzy romansują z nie swoimi mężami, czy żonami.

Wyrok wydany przez amerykański sąd budzi wiele emocji. W Stanach Zjednoczonych, przeprowadzenie analogicznego postępowania jest możliwe jedynie w 6 stanach. Aby można było uzyskać odszkodowanie od osoby odpowiedzialnej za rozkład pożycia, należy łącznie wykazać przesłanki, które potwierdzą że małżeństwo do momentu pojawienia się kochanka/kochanki było szczęśliwe a wyłączną przyczyną rozpadu związku było pojawienie się osoby trzeciej, której intencją było rozbicie małżeństwa. Czy podobne postępowanie można byłoby przeprowadzić przed polskim wymiarem sprawiedliwości? Odpowiedź na to pytanie nie jest jednoznaczna, albowiem w obecnie obowiązujących przepisach, nie istnieje analogiczna norma prawna, która umożliwiałaby skonstruowanie pozwu opartego o taki właśnie przepis, jak w Stanach Zjednoczonych. Niemniej jednak podtrzymuję stanowisko, iż nie jest to przedsięwzięcie niemożliwe. Pomimo niekorzystnego wyroku Sądu Apelacyjnego w Krakowie, w którym sąd stwierdził, iż: „ochrona przyjmowanego w orzecznictwie dobra osobistego, jakim jest więź rodzinna, nie może być odnoszona do zerwania tej więzi z woli jednego z małżonków. Doprowadzenie do rozkładu pożycia małżeńskiego przez jednego z małżonków nie stanowi naruszenia tak rozumianego dobra osobistego”, uważam że zasada ta nie znajdzie swojej powszechnej materializacji w polskim orzecznictwie. Spotkałam się z definicją, że małżeństwo to bezterminowe zobowiązanie do wspólnego pożycia, wzajemnej pomocy, wierności i współdziałania dla dobra rodziny, tyle że bez przewidzianej prawnie sankcji ich przymusowego wykonania. Dla mnie, jako dla praktyka prawa, bardziej przekonujący jest pogląd, że prawo do niezakłóconego, szczęśliwego życia rodzinnego powinno być kwalifikowane jako dobro osobiste, które ma podlegać ochronie prawnej przewidzianej w kodeksie cywilnym. Dlaczego bowiem możemy domagać się odszkodowania za zmarnowany urlop, naruszenie nietykalności mieszkania, złe traktowanie w więzieniu, w pracy a za rozbicie rodziny, która jest pod ochroną prawa już nie. Czy w takim aspekcie obywatele przed prawem są równi i równiejsi, a pokrzywdzony małżonek nie może dochodzić zadośćuczynienia za doznaną krzywdę, której wyłącznym źródłem jest rozbita rodzina w związku z pojawienia się osoby trzeciej? Skoro zadośćuczynienie ma przysługiwać każdemu, kto cierpi w wyniku bezprawnego czyli sprzecznego z prawem lub zasadami współżycia społecznego - naruszenia swojego dobra osobistego, to należy uznać, że rozbijając małżeństwo, stajemy się sprawcą cudzej krzywdy i nie powinniśmy czuć się wolni od odpowiedzialności prawnej.

A już z pewnością trudno mieć spokojne sumienie. Tego jednak, żaden kodeks prawny nie sankcjonuje.

www.kstankiewicz.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

A
Administrator
To jest wątek dotyczący artykułu Prawniczka w wielkim mieście. 32 miliony złotych za małżeńską zdradę. Niemożliwe? Możliwe
p
pasożytnictwa i rozboju.
Dopóki nie pozwolono kobietom do szarogęszenia się i wprowadzania swoich chorych wizji był ład porządek, spokój. Teraz mamy wszystko poprzewracane do góry nogami. Burdel, kloaka.
Wróć na i.pl Portal i.pl