SPIS TREŚCI
Brytyjski premier Keir Starmer, jako pierwszy europejski lider, ogłosił po raz pierwszy oficjalnie, na łamach „Daily Telegraph”, że jego rząd jest gotowy wysłać wojska do Ukrainy w ramach powojennych sił pokojowych. „Nie mówię tego lekko” — stwierdził. „Bardzo głęboko odczuwam odpowiedzialność, która wiąże się z potencjalnym narażeniem brytyjskich żołnierzy i żołnierek na niebezpieczeństwo”, dodał. Jego artykuł pojawił się nie przypadkiem przed spotkaniem europejskich przywódców w Paryżu. Polityka. Dyplomacja. A jakie są militarne realia?
Słaba armia Jego Królewskiej Mości
Kilka dni temu były dowódca brytyjskiej armii, lord Richard Dannatt, powiedział BBC, że wojsko brytyjskie jest „tak wyczerpane”, że nie będzie mogło prowadzić żadnej przyszłej misji pokojowej na Ukrainie. Lord Dannatt, który był szefem armii w latach 2006–2009, powiedział, że jego zdaniem taka misja wymagałaby udziału do 100 tys. żołnierzy, w tym około 40 tys. z Wielkiej Brytanii, a „ my po prostu nie dysponujemy taką liczbą”, dodał. W opinii byłego szefa brytyjskiego sztabu generalnego "wojsko jest obecnie tak osłabione, pod względem liczebności, możliwości działania oraz wyposażenia, że potencjalny udział (w misji pokojowej w Ukrainie) byłby bardzo kompromitujący". - Gdybyśmy rozmieścili 10 tys. żołnierzy na rotację trwającą sześć miesięcy, to w efekcie zamrozilibyśmy 30–40 tys. wojskowych, a my po prostu nie dysponujemy taką liczbą – stwierdził Dannatt.
- Brytyjska armia sprawia, że prawie chce mi się płakać – to z kolei były doradca ds. bezpieczeństwa narodowego USA, generał H.R. McMaster. - To profesjonalna, niezwykle zdolna armia, której obecnie brakuje jednak zdolności do podtrzymywania operacji – mówił na konferencji zorganizowanej przez Center for European Policy Analysis (CEPA), ostrzegając Londyn, że nowe technologie nie zrekompensują spadku liczebności sił zbrojnych.
Technologia nie zastąpi żołnierza
Londyn redukuje swoją regularną armię do mniej niż 73 000 żołnierzy do końca 2025 roku, co wywołało powszechną krytykę, zwłaszcza w obliczu zwiększonego zagrożenia ze strony Rosji. Redukcja jest częścią strategii Future Soldier, uruchomionej w 2021 r., która ma na celu modernizację wojska, aby lepiej reagować na zagrożenia nowej generacji, przy jednoczesnym uwzględnieniu rezerw w celu utrzymania ogólnej siły ponad 100 000 żołnierzy. Stanowi to najbardziej radykalny przegląd armii od ponad dwóch dekad, ale ustawodawcy ostrzegają, że redukcje wojsk mogą sprawić, że Wielka Brytania nie będzie w stanie utrzymać operacji na dużą skalę.
Strategia opiera się na długotrwałym założeniu, że możliwe jest osiągnięcie bezpieczeństwa i skuteczne działanie w czasie wojny poprzez redukcję żołnierzy i zamiast tego inwestowanie coraz większych pieniędzy w nowoczesną i inteligentną broń. McMaster przywołał wojnę Rosji z Ukrainą jako dowód na to, że liczebna wielkość sił nadal ma znaczenie.
Tną wydatki, zamiast zwiększać
Rząd Partii Pracy twierdzi, że zwiększy wydatki na obronę stopniowo z 2,3% do 2,5% PKB, ale czeka na raport ze Strategicznego Przeglądu Obronnego, zanim podejmie decyzję w sprawie harmonogramu. „Financial Times” podał 13 lutego, że niektórzy członkowie rządu chcą porzucić zobowiązanie 2,5%, biorąc pod uwagę napięte finanse kraju. Mówi się, że wojsko chce 3,5%, aby naprawić szkody wyrządzone przez 20 lat cięć budżetowych, ale podobno zaakceptowałoby 2,65%. Według gazety, w najbliższym czasie prawdopodobnie dojdzie do cięć w budżecie obronnym Wielkiej Brytanii.
Tymczasem raport parlamentarny z września 2024 roku stwierdził, że Wielka Brytania jest „niedostatecznie przygotowana” do przeciwdziałania rosyjskiemu zagrożeniu. Wiadomo, że urzędnicy ministerstwa obrony są bardzo zaniepokojeni słabością sił zbrojnych. W grudniu 2024 r. Alistair Carns, podsekretarz stanu ds. weteranów (emerytowany pułkownik marines), stwierdził, że armia brytyjska może zostać rozbita w ciągu sześciu miesięcy do 12 miesięcy, jeśli weźmie udział w bardziej intensywnych działaniach wojennych, takich jak te obserwowane na Ukrainie.
Problem większości Europy
Dziesięciolecia niedoinwestowania sprawiły, że wiele sił zbrojnych na kontynencie zmaga się z odbudową po cięciach po zimnej wojnie i straciło około 35% swoich możliwości w ciągu ostatnich 25 lat. - Używam armii brytyjskiej jako ilustracji - mówił McMaster, wskazując również na niewystarczające wydatki na obronę w innych częściach Europy: „Niemcy ogłosiły zeitenwende, ale nie było wystarczającej aktywności w zakresie odbudowy. Siły zbrojne zostały zdemontowane w okresie pozimnowojennym, a zwłaszcza w 2000 roku, i nadal są w stanie demontażu”.
Chociaż podjęto znaczące wysiłki na rzecz zwiększenia wydatków wojskowych na kontynencie, niektórzy członkowie NATO nadal nie spełniają wytycznych sojuszu dotyczących przeznaczania 2% PKB na obronność.
Siły pokojowe. Ale jakie?
Nicu Popescu z ECFR dostrzega kolejną trudność. Jako stały członek Rady Bezpieczeństwa ONZ, Moskwa może zablokować każdą misję pokojową. - Problem z tradycyjnymi misjami pokojowymi polega na tym, że są one związane decyzjami ONZ, co oznacza, że Rosja może zawetować lub zakończyć misję w dowolnym momencie. Taka misja nie byłaby również ograniczona do krajów zachodnich, ale obejmowałaby również żołnierzy z innych części świata - powiedział.
Tym bardziej, że te siły – aby skutecznie gwarantowały pokój – nie mogą być lekko uzbrojonymi oddziałami. Muszą być wyposażone w broń przeciwlotniczą i walki elektroniczne do ochrony nie tylko linii konfliktu, ale też wielu celów w głębi Ukrainy. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział, że gwarancje bezpieczeństwa dla Kijowa w celu zakończenia wojny z Rosją będą skuteczne tylko wtedy, gdy zapewnią je Stany Zjednoczone. Niektórzy zwolennicy europejskiej obecności wojskowej twierdzą, że byłoby to możliwe tylko z pomocą USA w takich obszarach jak planowanie, logistyka i wywiad.
Niepopularna decyzja, politycy się odważą?
Do tych ograniczeń wojskowych dochodzą ograniczenia polityczne. Czy europejskie rządy naprawdę byłyby skłonne do rozmieszczenia znaczących sił w Ukrainie wbrew życzeniom Rosji i bez zaangażowania USA na miejscu? Pomysł ten mógłby być bardzo niepopularny wśród opinii publicznej. Badania opinii publicznej konsekwentnie wykazują niski poziom poparcia dla wysłania wojsk do Ukrainy.
Ryzyko związane z wysłaniem takiego kontyngentu, nawet w roli nie bojowej, byłoby ogromne. Konieczne byłoby ustalenie zasad zaangażowania obejmujących sposób reagowania w przypadku ostrzału przez siły rosyjskie i nieuniknionych prowokacji z użyciem agentury na Ukrainie, a polityczne skutki ofiar mogłyby być ogromne.
źr. Daily Telegraph, CEPA, BBC, RFE/RL