FLESZ - Szczepienia przeciw COVID-19 dla nauczycieli
Podczas konferencji prasowej zwołanej w sprawie pożaru archiwum prezydent Jacek Majchrowski podkreślił, że oddany do użytku w 2018 obiekt, który kosztował 16 mln zł był najnowocześniejszym budynkiem w Polsce. - Naszym oczkiem w głowie. Budynek posiadał wszystkie potrzebne odbiory, a trzy tygodnie przed pożarem przeszedł kontrolę systemów przeciwpożarowych - mówił Jacek Majchrowski.
Część dokumentów być może ocaleje
W archiwum znajdowało się około 20 tysięcy metrów bieżących akt.
– Dziś jeszcze nie jesteśmy w stanie oszacować, ile dokumentacji się spaliło. Jeszcze dwa dni temu wydawało się, że nie zostanie nic. Wczoraj (środa), gdy pożar w jednej z hal był już opanowany, było widać, że regały nie są całkowicie puste, więc mamy nadzieję, że część archiwaliów ocaleje – poinformował Jacek Majchrowski podczas czwartkowej konferencji prasowej.
Prezydent zapowiedział powołanie specjalnej komisji, która zajmie się uporządkowaniem archiwaliów. Jej szefem ma być Antoni Fryczek. Poza nim w skład komisji wejdą pracownicy miejskiego i państwowego archiwum, prokuratura czy przedstawiciele Zarządu Inwestycji Miejskich. Powoływani będą też biegli i specjaliści.
Dokumentacja krakowskich inwestycji jest nienaruszona
Prezydent odniósł się także, jak twierdzi skandalicznych opinii, że spaliły się dokumenty dotyczące Wesołej, czy przetargu na Zakrzówek.
- W archiwum przechowuje się tylko i wyłącznie dokumentację takich spraw, które są ostatecznie zakończone, a od ich zakończenia minęło co najmniej dwa lata. Dlatego nienaruszona jest dokumentacja krakowskich inwestycji, które są prowadzone przez miejskiej jednostki i spółki. Nie spaliły się także dokumenty potwierdzające prawo do własności nieruchomości w Krakowie. Takie dokumenty są przechowywane w sądach w księgach wieczystych, a także w wydziale geodezji, który ma osobne archiwum – mówił Jacek Majchrowski.
Kraków. Prokurator bada, czy za pożarem archiwum stoi błąd c...
Z kolei Barbara Skraba-Matusik, wicedyrektor Wydziału Organizacji i Nadzoru mówiła, że wśród gromadzonych w archiwum większość do dokumenty, które i tak po 5-10 latach są przeznaczone do zniszczenia.
Jacek Majchrowski poinformował, że inspektorat budowlany najpewniej uzna budynek za katastrofę budowlaną. Taki wniosek trafił już do Wojewódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego. To oznaczałoby, że przez dłuższy czas do środka nikt nie mógłby wejść. Być może konieczna będzie rozbiórka obiektu.
Zrezygnowano z ciężkiego sprzętu
Antoni Fryczek zauważa, że kiedy strażacy i policja skończą swoje zadanie miasto wynajmie firmę ochroniarską, która będzie pilnowała zgliszczy, wśród których są cenne dokumenty. Miasto zrezygnowało z wyciągania dokumentów przy pomocy ciężkiego sprzętu ponieważ uznano, że może on je zniszczyć.
- Po rozmowach ze specjalistami zdecydujemy, w jaki sposób najbezpieczniej wydobyć dokumenty z budynku – mówi sekretarz miasta.
Antoni Fryczek zwraca również uwagę na to, że pierwszego dnia pożaru udało się wynieść z budynku dwie skrzynki dokumentów, które aktualnie są zabezpieczone przez policję.
Prezydent skomentował również liczne wpisy na grupach społecznościowych, według których pożar nie był przypadkowy. - Sugestie o tym, że pożar jest miastu na rękę są skandaliczne - mówił prezydent.
Radny pyta, prezydent odpowiada
Przed konferencją prezydenta z dziennikarzami spotkał się Michał Drewnicki, wiceprzewodniczący Rady Miasta z PiS. Mówił on o wniosku wysłanym do prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych o przeprowadzenie kontroli w urzędzie. Radny podkreślał w nim, że pożar archiwum stanowi naruszenie danych osobowych, o czym urząd musi zawiadomić prezesa UODO w ciągu 72 godzin.
Prezydent skomentował słowa radnego krótko.
- Zanim zacznie się wygłaszać różne teorie, wypadałoby zadać pytanie. Po to Bell wynalazł telefon, żeby z niego skorzystać. Gdyby radny PiS zadzwonił do urzędu, dowiedziałby się, że już w poniedziałek poinformowaliśmy o pożarze prezesa UODO.
Z kolei na profilach facebookowych pojawiło się sporo wpisów sugerujących, że strażacy niepotrzebnie wybijali dziury w ścianach budynku, doprowadzając tam powietrze, które potęgowało rozprzestrzenianie się ognia. Bez tego, zdaniem internautów pożar sam by się ugasił przez brak tlenu.
Tomasz Wiśniewski, prezes Polskiego Towarzystwa Ekspertów Dochodzeń Popożarowych uważa, że na podstawie informacji, które uzyskał do pracy małopolskich strażaków nie można mieć zastrzezeń.
- Nie można było czekać aż pożar sam się ugasi, ponieważ powolne spalanie się papieru wytwarza związki, które mogą doprowadzić do wybuchu. Ponadto koncentrowanie się pożaru w budynku szczelnie zamkniętym mogłoby spowodować naruszenie konstrukcji i finalnie nawet zawalenie stropu – wyjaśnia Tomasz Wiśniewski.
Prokuratura bada przyczyny pożaru
W gaszeniu pożaru do tej pory wzięło udział 689 strażaków, którzy zużyli 60 tys. m3 wody, 2 tys. litrów pianki gaśniczej i 4 tony piasku gaśniczego.
Sprawę pożaru bada krakowska prokuratura, która przesłuchuje świadków i sprawdza nagrania z monitoringu. Zdaniem śledczych przyczyną wybuchu ognia mógł być błąd maszyny, człowieka lub celowe podpalanie.
- Chcesz zaoszczędzić? Wyjmij te urządzenia z gniazdka
- Budowa S7 w Krakowie pomiędzy Mistrzejowicami i Nową Hutą [WIZUALIZACJE, MAPY]
- Zarobki w wojsku. Tyle zarabiają teraz żołnierze od szeregowego do generała
- Podatek cukrowy 2021 zrujnuje budżet Polaków! Coca-cola na wagę złota. MEMY
- Ciepło, ale oszczędnie. 9 porad, jak obniżyć rachunki za ogrzewanie
