Spis treści
Niemcy ingerują w wybory w Polsce. PiS szykuje uchwałę
Jak dowiedział się nieoficjalnie portal i.pl, w przyszłym tygodniu klub PiS złoży w Sejmie projekt uchwały, która potępia zewnętrzną ingerencję w proces wyborczy w Polsce. To pokłosie słów niemieckiego polityka Manfreda Webera. Szef grupy Europejskiej Partii Ludowej w Parlamencie Europejskim w wywiadzie z 7 sierpnia 2023 r. dla niemieckiej telewizji ZDF mówił o "zwalczaniu" PiS-u".
"Każda partia musi zaakceptować państwo prawa. To jest zapora przeciw przedstawicielom PiS-u w Polsce, którzy systematycznie atakują państwo prawa i wolne media" - stwierdził.
Jak dodał ten, "kto to akceptuje, może być demokratycznym partnerem - konkurentem, politycznym konkurentem, ale demokratycznym partnerem. A wszyscy inni, którzy tego nie przestrzegają, jak niemiecka AfD, jak partia Marine Le Pen we Francji albo PiS w Polsce, są naszymi wrogami i będą przez nas zwalczani".
Słowa Webera spotkały się z ostrą reakcją polityków partii rządzącej.
Jak Niemcy ingerują w polskie sprawy? Zobacz przykłady
Nie dalej jak w maju pisaliśmy o tym, jak Niemcy próbują ingerować w rynek mediów w Polsce. Niemiecki dziennik „Deutsche Welle” chwalił wówczas zakup Gremi Media, wydawcy „Rzeczpospolitej”, przez Pluralis. 40 proc. akcji Gremi Media trafiło w ręce zagranicznego funduszu, a transakcję faktycznie sfinansował niemiecki bank GLS. Starszy doradca firmy Pluralis Max von Abendroth przyznał, że Polska jest dla nich „głównym punktem bieżącej działalności”. Motywacje polityczne wydają się tu oczywiste. W rozmowie z portalem i.pl poseł PiS Joanna Lichocka tłumaczyła, jaki jest tego cel. Jak stwierdziła, „to jest konsekwentna polityka niemiecka, żeby kontrolować opinię publiczną w Polsce”.
O nadmiernym zainteresowaniu Niemców polskimi mediami mogliśmy się również przekonać w 2021 roku, kiedy PKN Orlen ogłosił zakup od niemieckiej Verlagsgruppe Passau wydawnictwa Polska Press. Zaniepokojenie transakcją zgłaszało wówczas Stowarzyszenie Dziennikarzy Niemieckich (DJV). W opublikowanym oświadczeniu największa niemiecka organizacja dziennikarska wezwała Komisję Europejską do „wzięcia pod lupę” sytuacji na polskim rynku prasy. Jak podkreślono, KE powinna wykorzystać w tym celu mechanizm praworządności.
„Istnieje duże niebezpieczeństwo, że państwo polskie będzie ingerowało w prace redakcji, a wolność mediów znajdzie się pod presją” – twierdził wówczas przewodniczący DJV Frank Ueberall.
Sterowanie mediami i wspieranie opozycji. Niemcy chcą mieć w Polsce wpływy
Duże emocje wzbudziła także sprawa z 2017 roku i list szefa Ringier Axel Springer Media. Ujawniono wówczas słowa Marka Dekana wysłane mailem do pracowników Grupy Onet-RAS Polska. W liście Dekan określił wybór Donalda Tuska na drugą kadencję przewodniczącego Rady Europejskiej jako wygraną Tuska z Jarosławem Kaczyńskim. Pośrednio nakreślił też pracownikom, jaką optykę polityczną powinny objąć redakcje. "Nigdy nie zapominajmy o podstawowych wartościach, jakie reprezentujemy: opowiadamy się za wolnością, rządami prawa, demokracją i zjednoczoną Europą. Pamiętajmy, że większość naszych czytelników i użytkowników należy do tej miażdżącej większości, która popiera członkostwo Polski w UE. Podpowiedzmy im co zrobić, żeby pozostać na pasie szybkiego ruchu i nie skończyć na parkingu. Stawką w tej grze jest wolność i pomyślność przyszłych pokoleń" - pisał.
Niemieccy politycy otwarcie wspierali polską opozycję w 2017 roku, co zostało uznane przez nasz rząd za niedopuszczalną ingerencję w sprawy Polski. Ówczesna minister obrony Niemiec Ursula von der Leyen w talk show telewizji ZDF powiedziała m.in.: "musimy wspierać ten zdrowy demokratyczny opór młodego pokolenia w Polsce", a także: "naszym zadaniem jest podtrzymywanie dyskursu, spieranie się z Polską i z Węgrami". "Dlatego nie uważam, że powinniśmy iść do przodu w zbyt małych grupach, lecz musimy stale próbować pociągać za sobą całą Europę" – dodała szefowa resortu obrony. Zapewniła przy tym, że chciałaby "wziąć w obronę kraje wschodnioeuropejskie".
Niemcy próbują kontrolować nie tylko Polskę
Nie tylko Polska zmaga się z próbą ingerencji ze strony Niemiec. W ubiegłym roku przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen wywołała wściekłość u lidera włoskiej Ligi Matteo Salviniego. "Zobaczymy wynik głosowania we Włoszech. Były też wybory w Szwecji. Jeśli sprawy pójdą w trudnym kierunku, mamy narzędzia, jak w przypadku Polski i Węgier" - powiedziała tuz przed wyborami parlamentarnymi we Włoszech. "Moje podejście jest takie, że pracujemy z każdym demokratycznym rządem, gotowym pracować z nami. A zatem zobaczymy, jak pójdą te wybory; także osoby, którym rządy muszą odpowiedzieć, odgrywają ważną rolę" - dodała.