Spis treści
Roman Giertych kandydatem do Senatu?
Były lider Ligi Polskich Rodzin, a w przeszłości także wicepremier i szef resortu edukacji mecenas Roman Giertych jeszcze wczoraj deklarował, że nie będzie kandydował do Senatu.
"Odmówiłem startowi z Paktu Senackiego w sytuacji, w której Lewica zapowiedziała, że i tak mi wystawi kontrkandydata" - napisał na Twitterze.
"Zapowiedzi p. Zandberga i Biejat, że nawet gdybym się podjął startowania w okręgu wskazanym przez Pakt (proponowano mi Olsztyn), to oni i tak po cichu wystawią mi lewicowego kontrkandydata uczyniły mój start w takiej formule bezsensownym. Gdyż oznaczały, że Lewica stawia veto do tego stopnia, że w moim przypadku Pakt ich nie obowiązuje" - podkreślił w swoim oświadczeniu.
Lewica nie chce Giertycha. "Nie mamy amnezji"
W rozmowie z PAP liderzy partii Razem przyznali, że Roman Giertych nie byłby godnym kandydatem paktu senackiego.
- Lewica nie cierpi na amnezję - zapewnił Adrian Zandberg.
- Nie mamy amnezji i pamiętamy jakim był ministrem edukacji, jak się "zasłużył" dla polskiej demokracji wpuszczając brunatną falę do polskiej polityki i uważamy, że nie byłby godnym kandydatem paktu senackiego - wtórowała mu Magdalena Biejat, która sama będzie kandydować do Senatu z Warszawy.
"Bój o Warszawę?". Giertych zmienia zdanie
Roman Giertych opublikował w nocy nowe oświadczenie, w którym zapowiada, że jednak nie składa broni. Były polityk zamierza przeprowadzić badania, które wykażą, czy jego start w wyborach do Senatu zagrażałby w jakikolwiek sposób wygranej opozycji. Jeśli sondaż wypadnie na jego korzyś, rozważy kandydowanie.
"Nie czuję się w żaden sposób związany posłuszeństwem wobec decyzji Paktu Senackiego skoro Lewica, Partia Razem i osobiście pani poseł publicznie deklarowali, że nawet gdybym wystartował z Paktu Senackiego to oni wystawią mi kontrkandydata. I tym samym zablokowali mi możliwość takiego startu" - czytamy w mediach społecznościowych Romana Giertycha.
"Póki co pan Zandberg z panią Żukowską i Biejat nie mają prawa przecież pozbawiać mnie praw obywatelskich" - dodaje prawnik.
"Obiecuję, że w ciągu najbliższych kilku dni podejmę decyzję analizując przede wszystkim, czy rozbicie głosów opozycyjnych nie zagrozi w tym okręgu zwycięstwem PiS. Wydaje się, spoglądając na wyniki wyborcze w Warszawie, że nawet podział głosów opozycji dokładnie na pół nie skutkuje możliwością zwycięstwa PiS, ale muszę zlecić badania, abym w sumieniu był pewien, że taki wariant nie grozi" - zapowiedział.
Jak zaznaczył decyzję w sprawie startu w wyborach do Senatu podejmie najpóźniej w środę w przyszłym tygodniu.