Sąd - na wniosek prokuratora Jerzego Zubrzyckiego z Prokuratury Krajowej, który odczytał akt oskarżenia - wyłączył jawność, co oznacza, że proces już do końca będzie toczył się za zamkniętymi drzwiami. Swój wniosek prokurator uzasadnił tym, że jawny proces mógłby narazić interes prywatny pokrzywdzonej, czyli byłej żony głównego oskarżonego - Ewy K., która mieszka w Kanadzie i jest w tej sprawie oskarżycielem posiłkowym reprezentowanym przez pełnomocnika. Wprawdzie teraz jeden z dziennikarzy wnioskował, aby – dla dobra interesu publicznego – odtajnić proces byłego posła, jednak niczego nie wskórał, bowiem sąd wyjaśnił, że nie jest stroną w procesie i nie może składać takich wniosków.
51-letni Roman K. od lutego 2016 roku przebywa w areszcie śledczym. Na rozprawę został przywieziony przez policję w konwoju. Trafił do specjalnego pomieszczenia z szybami kuloodpornymi w sali nr 1 na I piętrze. Prokuratura zarzuca mu, że nakłaniał dwóch mężczyzn do zabójstwa swojej byłej żony. Jednemu z nich miał oferować 500 tys. zł. Grozi mu za to dożywocie.
Czytaj też: Roman K. z Łodzi, były ksiądz i poseł oskarżony o zlecenie zabójstwa swej żony
Ponadto śledczy zarzucili mu, że spółce, która wydawała „Fakty i Mity” i której był prezesem, „wyrządził znaczną szkodę majątkowa”. Chodziło o 900 tys. zł, które Roman K. miał dodatkowo „zarobić” podczas sprzedaży kamienicy, w której była redakcja i siedziba spółki. Część tej kwoty, 700 tys. zł, były kapłan miał schować w firmowym sejfie.
Kolejny przekręt Romana K. - zdaniem prokuratury - polegał na tym, że jako prezes kupił w Zgierzu działkę za 550 tys. zł, zaś kontrahenta przekonał, aby w dokumentach była kwota 850 tys. zł i w ten sposób zgarnął – na szkodę swojej spółki – 300 tys. zł. Były kapłan odpowie też za fikcyjną kradzież firmowych aut, volkswagena golfa i audi A 7, za które miał wyłudzić od ubezpieczyciela odpowiednio 26 i 167 tys. zł odszkodowania.
Ponadto na ławie oskarżonych zasiadają: konkubina byłego księdza - Karolina W., Jarosław G. (to on poprzednio zachorował), Waldemar R. i Adrian S. Zarzuty wobec nich dotyczą głównie wspomnianych przekrętów finansowych. Grozi im do 10 lat więzienia. Tylko były poseł Ruchu Palikota przebywa w areszcie śledczym. Pozostali oskarżeni odpowiadają z wolnej stopy.
Roman K. wywodzi się z Wielkopolski, gdzie skończył liceum ogólnokształcące. Następnie wstąpił do seminarium duchownego – najpierw we Włocławku, a potem w Łodzi. Jako ksiądz związany był z parafiami archidiecezji łódzkiej – w Ruścu, Ozorkowie i Aleksandrowie. po trzech latach porzucił stan kapłański, ożenił się i pod pseudonimem Roman Jonasz wydał głośną autobiografię „Byłem księdzem”, na której zbił fortunę. Za zarobione pieniądze zaczął w 2000 roku wydawać lewicowy tygodnik antyklerykalny „Fakty i Mity”, do którego miał pisywać pod pseudonimem kapitan SB Grzegorz Piotrowski – jeden z oprawców księdza Jerzego Popiełuszki.
Czytaj też: Roman K., naczelny "Faktów i Mitów", zostanie w areszcie
Były kapłan zajmował się też polityką. Najpierw związał się z SLD, a potem Ruchem Palikota. Podczas wyborów parlamentarnych w 2011 roku został posłem tej formacji zdobywając w Łodzi ponad 17 tysięcy głosów.
Zobacz też: Były kościół ks. Lemańskiego w Jasienicy zamknięty. "W trosce o bezpieczeństwo wiernych"