Spis treści
Przed Sądem Okręgowym w Warszawie trwa proces ws. zabójstwa małżeństwa Jaroszewiczów. Na rozprawie w środę 16 października stawił się główny oskarżony - Robert S. Z kolei Dariusz S. przesłał maila, że nie może tego dnia pojawić się w sądzie, ale korzysta z prawa do nieskładania wyjaśnień. Trzeci z oskarżonych - Marcin B. - nie przyszedł do sądu. Jak stwierdził jego obrońca - nie wiedział o środowym terminie rozprawy...
Co Witold Gadowski wie o śmierci premiera?
W trakcie rozprawy obrońca Dariusza S. wniósł przed sądem wniosek o przesłuchanie w charakterze świadka znanego dziennikarza i publicysty Witolda Gadowskiego. - Może mieć on informacje na temat tego, czy w aktach Czesława Kiszczaka znalazły się jakieś dowody w sprawie zabójstwa państwa Jaroszewiczów - uzasadniał adwokat.
– Być może wyjaśnienie tego pierwszego morderstwa pociągnie za sobą lawinę odkrywania tajemnic innych mordów, aż do tajemniczej śmierci wicepremiera Andrzeja Leppera. W ten sposób będziemy mogli lepiej zrozumieć, jak funkcjonował post-PRL zwany, dla lepszej kosmetyki, III RP. Może przy okazji powrotu sprawy zabójstwa małżeństwa Jaroszewiczów będziemy mogli więcej opowiedzieć, czym naprawdę był PRL – mówił w 2018 roku Witold Gadowski.
Gadowski w "Komentarzu Tygodnia" przytaczał swoją rozmowę z gen. Czesławem Kiszczakiem w tej sprawie. – Generał Kiszczak sugerował, że u podstaw, w tle zabójstwa Piotra Jaroszewicza, tkwiły względy polityczne i agenturalne. Jakie? Napawa dużą refleksją to, że nawet dziś, gdy chyba następuje przełom w tym śledztwie nie wiem, czy poznamy zleceniodawców – twierdził dziennikarz.
Jednak sędzia na środowej rozprawie uznał, że przesłuchanie dziennikarza będzie "nieprzydatne dla sprawy" i oddalił wniosek obrońcy Dariusza S. Tym samym sędzia zakończył przewód sądowy.
Brutalne zabójstwo małżeństwa Jaroszewiczów
- Mowy końcowe w procesie odbędą się 28 października. Wyrok w tej sprawie zapadnie na rozprawie 30 października - poinformował sędzia.
Przypomnijmy. Piotr Jaroszewicz, premier PRL w latach 1970-1980, zginął zamordowany wraz z żoną Alicją Solską-Jaroszewicz w domu w Aninie. Do jednej z najgłośniejszych zbrodni lat 90. doszło w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1992 r.
Prokuratura oskarżyła Roberta S. o uduszenie Piotra Jaroszewicza oraz zastrzelenie jego żony, zaś Dariusz S. i Marcin B. oskarżeni są o współudział w zabójstwie byłego premiera. Proces w tej sprawie przed warszawskim sądem okręgowym toczy się już od czterech lat.

Mordercy to byli członkowie "gangu karateków"?
Według prokuratury trzej oskarżeni w sprawie mężczyźni dokonali napadu na posesję w Aninie, podczas którego mieli wspólnie zamordować Piotra Jaroszewicza, zaś Robert S. miał zabić Alicję Solską-Jaroszewicz. Robertowi S. zarzucono również zabójstwo małżeństwa S. w 1991 r. w Gdyni oraz usiłowanie zabójstwa mężczyzny w Izabelinie.
Wszyscy trzej oskarżeni to byli członkowie tzw. gangu karateków, który w latach 90. dokonał kilkudziesięciu napadów rabunkowych. Grozi im kara dożywotniego pozbawienia wolności.
Co ciekawe, okazuje się, że wszyscy oskarżeni pozostają na wolności! W toczącym się postępowaniu odpowiadają z wolnej stopy.
Oskarżeni o zabójstwo premiera są na wolności. Dlaczego?
Jak ustalił portal i.pl, Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił latem 2021 r. areszt wobec nich. Uzasadniał to m.in. osłabieniem mocy materiału dowodowego. Z postanowieniem tym nie zgodziła się jednak prokuratura i wniosła zażalenie.
W lutym 2022 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał zaskarżone postanowienie z przyczyn formalnych. Podkreślono, że z uwagi na ponad dwuletni czas tymczasowego aresztowania w tej sprawie, jego przedłużenie możliwe byłoby tylko na wniosek sądu pierwszej instancji. Sąd zaś nie złożył takiego wniosku.
Sąd apelacyjny stwierdził przy tym, iż w sprawie "istnieje ogólna przesłanka stosowania środka zapobiegawczego polegająca na uznaniu dużego prawdopodobieństwa popełnienia przez oskarżonych zarzucanych im czynów". Według sądu II instancji istnieją też tzw. przesłanki szczególne. Chodzi o obawę matactwa procesowego i wymierzenia oskarżonym surowej kary.
Co ciekawe Dariusz S. do niedawna odbywał jeszcze karę pozbawienia wolności w innej sprawie - o uprowadzenie w 2013 r. dla okupu 76-letniego krakowskiego biznesmena oraz o porwanie na początku 2017 r. 10-letniego dziecka przedsiębiorcy. Krakowski sąd w 2020 r. skazał go wtedy na wyrok dwóch lat pozbawienia wolności.