Kamil Różalski wytoczył proces TVN pod koniec lutego ub. roku, zarzucając nadawcy poważne naruszenia praw pracowniczych, zwłaszcza wobec grupy osób, które kilka lat temu pod presją zwierzchników musiały przejść z etatów na umowy cywilnoprawne. W sierpniu ub. roku z podobnym pozwem wystąpił do sądu pracy inny były pracownik TVN, Robert Wyczałkowski. Teraz Różalski alarmuje w mediach społecznościowych o utajnieniu procesów.
"Jawność sądy wyłączają na wniosek pokrzywdzonych, a w tym przypadku to sprawca chce wyłączenia jawności. Bo TVN chce ukrywać przed opinią publiczną skalę patologii i łamania prawa, której jest autorem" - napisał na Twitterze.
W rozmowie z Wirtualnymi Mediami Różalski dodaje: "W procesach, o których mówimy, sprawa dotyczy rzeczy jawnych, czyli kto był przełożonym, gdzie i pod czyim przewodnictwem wykonywałem pracę itp. To nie jest tajemnicą, na którą powołuje się TVN. Nie budzi więc wątpliwości, że wnioski o wyłączenie jawności postępowania sądowego ze strony TVN mają na celu ukrywanie mobbingu instytucjonalnego, wykluczenia zawodowego, łamania Kodeksu pracy i osób którzy za tym stoją".
Proces jest pokłosiem kontroli przeprowadzanej przez PIP w TVN pod kątem warunków zatrudnienia. Zakończyła się ona w listopadzie 2021 roku. Stwierdzono wówczas, że byłemu operatorowi należała się umowa o pracę. TVN obecnie nie komentuje sprawy.
mm
