Do tragedii doszło 11 czerwca 2018 roku w Łodzi. W śledztwie kobieta zeznała, że tego feralnego dnia między nią a pokrzywdzonym doszło do awantury. Przyczyną było to, że Michał B. zarzucił jej niewierność i uderzył dłonią w twarz. Kobieta popłakała się, co sprawiło, że jej mężczyzna zaczął ją przepraszać. Zapewne na znak zgody dał jej 50 zł i wysłał do sklepu, aby kupiła coś „mocniejszego”.
Niestety, po jej powrocie doszło do kolejnej scysji. On zaczął ją bić i kopać po rękach i nogach ponownie oskarżając o zdradę. Potem obalił ja na podłogę, usiadł na niej okrakiem i zaczął ją okładać. Oskarżonej udało się wyrwać. Pobiegła do szuflady, wyjęła nóż myśliwski, który oboje kupili kilka miesięcy wcześniej na Rynku Bałuckim, i zagroziła mężczyźnie, że jeśli jeszcze raz ją uderzy, to ona go zabije.
Michał B. najpewniej pomyślał, że kobieta blefuje. Dlatego nie przestraszył się i ruszył na nią z uniesionymi rękami. Był to błąd. Dominika Cz. dopadła konkubenta i zadał mu jeden cios w plecy. Z rany zaczęła lecieć krew. Wyglądało to na silny krwotok. Kobieta wzięła ręcznik i próbowała go zahamować. Daremnie. Mężczyzna runął na podłogę i wkrótce zmarł.
W śledztwie prowadzonym przez Prokuraturę Rejonową Łódź – Śródmieście oskarżona, która z zawodu jest szwaczką, przyznała się do winy.
Zobacz też: "Zaczął wymachiwać nożem". Atak na ratowników w Łodzi