Putin nie wymyślił niczego nowego. Powiela stalinowskie wzorce

Piotr Grochmalski
Piotr Grochmalski
ALEXANDER NEMENOV/AFP/East News
Jak w koszmarze ze stalinowskiej epoki, w dniu tzw. referendum w podróż do Moskwy udali się liderzy z okupowanego Doniecka i Ługańska - Denys Puszylin, i Leonid Pasicznyk, aby poprosić Władimira Putina o przyjęcie tych ziem do Rosji i złożyć podpisy pod papierami, które już na nich czekały. Pozwoliło to Putinowi ogłosić 30 września drugi, po tym z 2014 r., zabór Ukrainy.

Putin przegrywa wojnę. Dlatego z Kremla padło polecenie, aby w tempie ekspresowym przeprowadzić proces inkorporacji okupowanych ziem. Pod lufami karabinów, na obszarze obwodów ługańskiego, donieckiego, zaporoskiego i chersońskiego odbył się szokujący spektakl, tzw. referenda za przyłączeniem tych ziem do Rosji. Według podanych przez Moskwę „wyników”, miażdżąca większość uprawnionych wzięła w nich udział i opowiedziała się za aneksją.

Chłód między Rosją a Chinami i Indiami

Zaledwie trzy tygodnie temu, gdy kontrofensywa charkowska zmasakrowała siły rosyjskie i spowodowała wyzwolenie ogromnych obszarów spod okupacji wojsk agresora, z Kremla poszły jasne sygnały, aby przesunąć zaplanowane „referenda” na przyszły rok. Nagły zwrot nastąpił po szczycie Szanghajskiej Organizacji Współpracy w uzbeckiej Samarkandzie. Powiało chłodem między Putinem a liderami Chin i Indii. Charkowska klęska pokazała słabość Rosji i widmo jej klęski w wojnie z Ukrainą. Formacje ukraińskie szły dalej na południu, złapały przyczółki na zachodnim brzegu rzeki Oskil, przełamały linie umocnień na Siewiernym Dońcu.

To groziło katastrofą podobną w swej skali do klęski charkowskiej, okrążeniem Iziumu i zniszczeniem zgrupowanych tam formacji. Na Kremlu zapadły dwie decyzje – o ogłoszeniu mobilizacji i szybkim włączeniu okupowanych ziem do Rosji. Brytyjski „The Economist” w artykule z 29 września, oceniał jako wysoce prawdopodobne, że następnego dnia, Putin podczas wystąpienia przed parlamentem, ogłosi oficjalnie rabunek terytoriów Ukrainy. Będzie chciał to wydarzenie przedstawić jako wielkie zwycięstwo Rosji nad całym Zachodem. Ale będzie to jego krok ku przepaści.

Wczoraj NKWD, dziś FSB i GRU

Putin nie wymyślił niczego nowego. Powiela stalinowskie wzorce. Po agresji na Polskę w 1939 r. sowieckie państwo rozpoczęło proces planowego ludobójstwa wobec polskiej inteligencji. Równocześnie 22 października 1939 r. Sowieci przeprowadzili wybory do Zgromadzenia Ludowego zachodniej Białorusi – wszystko pod kontrolą NKWD i karabinów. Dziś w komisjach zasiadają agenci FSB i GRU, wówczas zasiadali w mundurach funkcjonariusze NKWD. Według totalnie sfałszowanych wyników frekwencja wynosiła 96,7 procent (tu nic się nie zmieniło). Kandydaci wystawieni przez NKWD zdobyli ponad 90 procent głosów. Tak powstałe tzw. Zgromadzenie Ludowe, które obradowało w Białymstoku, wystąpiło do Stalina o włączenie do Zachodniej Białorusi. Prośba została wysłuchana 2 listopada. Dokładnie 22 października odbyły się też wybory do tzw. Zgromadzenia Narodowego Ukrainy Zachodniej. Według tej samej zasady Sześć dni później, owe ciało wystąpiło o włączenie okupowanych ziem do Związku Sowieckiego. Wniosek błyskawicznie został rozpatrzony pozytywnie i sprawa została zamknięta już 1 listopada.

„Rosja została ograbiona”
Od tamtych wydarzeń upłynęło bez mała 83 lata, a wszystko wygląda dokładnie tak samo – tylko NKWD zastąpione zostało przez FSB, a miejsce Stalina, zajął Putin. Gdy w marcu 2014 r Putin ogłaszał aneksję Krymu, powiedział: „ZSRR się rozpadł. Wydarzenia potoczyły się na tyle gwałtownie, że mało który obywatel dostrzegł ich pełny dramatyzm oraz konsekwencje. (…) I kiedy Krym nagle znalazł się w innym państwie, Rosja poczuła, że nie tylko ją okradziono, ale też ograbiono. (…) A państwo rosyjskie, co z nim? No, co Rosjo? Spuściłaś głowę, pogodziłaś się z tym i przełknęłaś hańbę”. Dwa lata wcześniej, gdy wracał po czterech latach premierowania, na Kreml, tysiące ludzi wyszło na ulice protestując przeciwko niemu. Jednak wchłonięcie Krymu wywołało imperialną euforię u Rosjan. Jego notowania osiągnęły apogeum.

Prawo spisane na makulaturze
Wyreżyserowany spektakl kłamstw i absurdów przebiegał w szokującym dla świata tempie. Już 11 marca 2014 r., po opanowaniu przez formacje rosyjskie parlamentu na Krymie, lokalne struktury przygotowywane i opłacane przez FSB, ogłosiły deklaracje niepodległości. Pod rosyjskimi bagnetami pięć dni później, 16 marca, przeprowadzili oni coś, co Kreml nazwał referendum. Według wytycznych moskiewskich wyszło, że miażdżąca większość (96.7 proc), chce oderwania się od Ukrainy i prosi Moskwę o przyjęcie ich do Rosji. Dalsza odsłona miała miejsce na Kremlu. Już 18 marca Putin podpisał z wielkim nadęciem wymyślone przez speców od operacji specjalnych, papierki, które propaganda nazwała „traktatami zjednoczeniowymi”. A 21 marca owa makulatura, na mocy której Rosja dawała sobie prawo do odebraniu terytorium innego kraju, została ratyfikowana przez Zgromadzenie Federalne, czyli dwuizbowy parlament.

Świat nie zwrócił uwagi tę ustawę Rosji
W momencie dokonywania tego bandyckiego aktu Rosja uznała za swoje ziemie terytorium, z którym nie miała granicy lądowej. Putin posłużył się art. 6 federalnej ustawy konstytucyjnej „O trybie przyjmowania do Federacji Rosyjskiej i tworzenia w jej składzie nowego podmiotu Federacji Rosyjskiej”, która powstała 17 grudnia 2001 r. Nie wywołała wówczas zaniepokojenia w świecie, a przecież przewidywała ona przyjęcie w skład Rosji innego państwa lub jego części, nawet wówczas, gdy nie posiada ono wspólnej granicy z Federacją Rosyjską. Już w pierwszym roku swojej prezydentury Putin przygotował instrument prawny dla swych imperialnych planów ekspansji terytorialnej.

Logika pokrętna i kłamliwa
Według The Economist Putin , włączając okupowane ziemie ukraińskie do Rosji, chce narzucić narrację, że „odniósł wielkie zwycięstwo. Co jest jeszcze bardziej oburzające, może też twierdzić, że wojska ukraińskie, które obecnie posiadają dużą część tych czterech prowincji, są w rzeczywistości okupantami i jeśli spróbują odzyskać swoje ziemie, będą najeźdźcami.

Logika jest pokrętna i kłamliwa. Ale miałaby na celu zasugerowanie, że jeśli kraje zachodnie będą nadal uzbrajać Ukrainę, będą w rzeczywistości nakłaniać do ataków na rosyjską ziemię.  A to jest coś, czego Zachód do tej pory starał się unikać. Władimirowi Putinowi i jego doradcom anektowanie całej tej ukraińskiej ziemi może wydawać się sprytnym sposobem na odstraszenie Zachodu, a nawet Ukrainy od dalszych działań aby odeprzeć agresję najeźdźców. Istotne jest, aby ich sztuczka się nie powiodła”. Redakcja dodaje, iż Putin swój plan opiera na atomowym straszaku. Zauważa jednak, iż „niebezpieczeństwo eskalacji nuklearnej wydaje się dziś większe niż kiedykolwiek od czasu kryzysu kubańskiego 60 lat temu... Putin ma niewątpliwie nadzieję, że aneksja spowoduje, że zwolennicy Ukrainy będą się obawiać, iż ryzyko wzrosło jeszcze bardziej, do poziomu, w którym determinacja Zachodu pęknie”. Ale to wpływowe brytyjskie pismo uważa, iż nie wolno popełnić błędu z 2014 r., gdy w istocie miękka postawa Zachodu spowodowała kradzież Krymu przez Putina i zbudowała grunt pod obecną jego agresję. Podkreśla, że „Jeśli ryzyko eskalacji rośnie, to nie z powodu owych referendów, ale dlatego, że Putin przegrywa wojnę”. Także BBC podobnie odczytuje zamiary Kremla. W analizie poświęconej referendom stwierdza, iż „Wchłonięcie przez Rosję regionów, stanowiących około 15% terytorium Ukrainy, może wynieść wojnę na nowy i bardziej niebezpieczny poziom, a każdą próbę odzyskania ich przez Ukrainę będzie przedstawiać jako atak na jej suwerenne terytorium”.

„Operacja antyterrorystyczna” zamiast „specjalnej operacji wojskowej”

Większość obserwatorów jest zgodna w ocenie celów tej operacji dokonywanej przez Rosję. Zespół analityków Ośrodka Studiów Wschodnich uważa, iż aneksja może pozwolić Kremlowi na zmianę narracji propagandowej – zamiast ukazywać ją dalej jako „specjalną operację wojskową” może być przestawiana jako „operacja antyterrorystyczna”. Ale masowa ucieczka młodych Rosjan z kraju w obawie przed ogłoszoną mobilizacją pokazuje, iż Putin nie może liczyć na podobny entuzjazm z aneksji terytoriów Ukrainy jak miało to miejsce w 2014 r. Nie przekona też Rosjan, że ten konflikt to współczesna „wojna ojczyźniana”, która rzekomo wymaga wielkiej daniny krwi, bo cały Zachód chce ich unicestwić. W rzeczywistości Putin zmierza do coraz większej izolacji. Przywódcy G7 , UE i NATO jednoznacznie potępili „referenda”, a deklaracje w sprawie nieuznawania ich wyników złożyły także m.in. władze Turcji, Serbii i Kazachstanu. Wywołało to wściekłą furię na Kremlu. A rzeczniczka rosyjskiego MSZ, Maria Zacharowa stwierdziła, iż „reżim Zełenskiego i, oczywiście, co najważniejsze, jego amerykańscy opiekunowie, nie chcą zaakceptować rzeczywistości”. Oskarżyła też Zachód o „przekształcenia młodego państwa ukraińskiego w totalitarny, agresywny, neonazistowski kraj. A dziś zachęca pieniędzmi i przekazywanym uzbrojeniem do ostrzeliwania z artylerii pokojowych miast”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl