Łukasz Skorupski nie gryzł się w język. "Zamiast się cieszyć, nagle zaczęliśmy kłócić się o tę premię"
Wydaje się, że wypadają stare trupy z szafy. Łukasz Skorupski w rozmowie z Łukaszem Olkowiczem zdradził kulisy "afery premiowej". Bramkarz nie gryzł się w język w sprawie ewentualnej premii dla kadrowiczów za awans z grupy na mundialu, która została obiecana przez premiera Mateusza Morawieckiego.
- Coś tam gadałem, ale to bardziej dla beki. A premier to zaakceptował. Moim zdaniem na takim turnieju nie powinniśmy w ogóle gadać o premii, wszystko powinno być ustalone na papierze przed mistrzostwami. Tylko my niewiele mogliśmy zrobić. Powiedzieli nam o niej przed samym wyjazdem do Kataru, zaraz wyjeżdżaliśmy na lotnisko. Normalnie to wcześniej ustalilibyśmy między sobą - przyznał 31-latek.
- Wychodzimy z grupy i zamiast się cieszyć, nagle zaczęliśmy kłócić się o tę premię. Ci mają mieć tyle, inni tyle. Ale to tak się kłóciliśmy, że nie gadaliśmy z pewnymi zawodnikami. A dzień wcześniej razem śpiewaliśmy. Zbliżał się mecz z Francją. "Lewy" mówi, rada drużyna: "Panowie, dogadajmy się. Nie możemy myśleć o premii, tylko o meczu". Dogadaliśmy się, żeby już nie rozmawiać o tej premii. Z całym szacunkiem dla pieniędzy, ale nikomu na kadrze ich nie brakuje. Wrócił spokój, zagraliśmy mecz - dodał Skorupski.
To pierwsze tego typu otworzenie się jednego z kadrowiczów. Dotąd do kibiców docierały informacje, które powielał ówczesny selekcjoner Michniewicz. - Temat premii żył może kilka minut - te słowa wielokrotnie powtarzał Michniewicz pytany o aferę w Katarze.
Reprezentację Polski 24 marca czeka pierwszy mecz za kadencji nowego selekcjonera Fernando Santosa. Łukasz Skorupski jest jednym z trzech bramkarzy, którzy zostali powołani przez Portugalczyka.
REPREZENTACJA w GOL24
