Dwa tygodnie dawał sobie Dariusz Mioduski na znalezienie nowego trenera po tym, jak zwolnił Deana Klafuricia. I choć w związku z jego ostatnimi poczynaniami niewielu mu wierzyło, właściciel Legii słowa dotrzymał. Chorwat stracił pracę w środę (1 sierpnia), dzień po odpadnięciu mistrza Polski z eliminacji Ligi Mistrzów, a w poniedziałek zwołano specjalną konferencję prasową, na której zaprezentowano jego następcę: Ricardo Sa Pinto.
Nie jest pierwszym Portugalczykiem w Legii, bo w przeszłości grali tu już Orlando Sa, Helio Pinto i Manu, a i sam Ricardo Sa Pinto zdążył odwiedzić stadion przy Łazienkowskiej 3. Jako trener Sportingu Lizbona, z którym związany był również jako piłkarz, poprowadził swoich podopiecznych w zakończonym remisem 2:2 zimowym starciu w Lidze Europy.
- Kibice Legii stworzyli wspaniałą atmosferę, przyczynili się do tego, iż było to wielkie widowisko. Chciałbym, aby fani Sportingu tworzyli taką atmosferę - chwalił wówczas kibiców Wojskowych.
Gole w tamtym spotkaniu zdobyli Jakub Wawrzyniak i Janusz Gol, a w kadrze pojawili się także Inaki Astiz, Artur Jędrzejczyk. Michał Kucharczyk oraz Miroslav Radovic. 45-latek najlepiej zna się jednak z Marko Vesoviciem, którego trenował w Crvenie Zvezdzie Belgrad.
Poza Sportingiem czy ekipą z Serbii Sa Pinto rolę pierwszego trenera pełnił również w Belenesens, OFI Kreta, Atromitos Ateny, arabskim Al-Fateh oraz Standardzie Liege, gdzie pracował przez cały poprzedni sezon. W sumie pod jego wodzą rozegrano 180 spotkań, lecz nie tym zasłynął w piłkarskim świecie.
Rozgłos przyniosła mu kara 40 tysięcy euro wraz z dwunastomiesięcznym zawieszeniem, jakie otrzymał w 1997 roku za bójkę z asystentem selekcjonera Portugalii Ruim Agnasą. Sa Pinto nie dostał powołania do kadry i wściekły pojawił się na treningu reprezentacji, by porozmawiać na ten temat z trenerem Arturem Jorge. Sprowokowany przez jego pomocnika wywołał bójkę.
O podobną podejrzewano go kilka lat później, już w roli dyrektora sportowego. Pod prysznicami, bez świadków miał uderzyć Liedsona. Nim zdołano dojść do prawdy, Sa Pinto zrezygnował z pracy. - Cieszę się, że wreszcie objąłem Legię Warszawa. Wcześniej już były propozycje, ale się nie udawało. Dla mnie to zaszczyt, chcę poprowadzić ten klub do zwycięstw, na jakie zasługuje - mówił podczas konferencji prasowej.
W Warszawie podpisał trzyletnią umowę. Wraz z nim do klubu trafili jego wierni współpracownicy: asystent Rui Mota, trener przygotowania fizycznego Guilherme Gomes oraz odpowiedzialny za bramkarzy Ricardo. Ten ostatni swoje obowiązki będzie dzielił z Krzysztofem Dowhaniem.
Przed nim bardzo trudny debiut: w czwartek wyjazdowe spotkanie z F91 Dudelange w kwalifikacjach Ligi Europy. - Zgadzając się objąć zespół już teraz, a nie po meczu w Luksemburgu, pokazał swój charakter. Właśnie takiego człowieka potrzebujemy - powiedział Dariusz Mioduski. Prezes Legii przyznał się do błędnych decyzji personalnych i zapewnił, że teraz ma właściwego człowieka na właściwym miejscu.