Robert Kubica został kierowcą wyścigowym zespołu Williams. Choć już od ponad roku brał udział w treningach i testach, to do ścigania wróci po ponad siedmiu latach i koszmarnego wypadku w rajdzie samochodowym. Wówczas o mało nie stracił życia. Mimo przeszkód i dzięki ogromnej determinacji wrócił do sprawności, która pozwoliła mu na podjęcie rywalizacji.
Historia piękna, wręcz filmowa, ale jej koniec nie wszystkim do końca się spodobał. Sebastian Vettel przyznał, że ma mieszane odczucia związane z powrotem 34-letniego Kubicy do stawki. Z jednej strony to świetna nowina, z drugiej Polak zabiera w ten sposób miejsce młodszym kierowcom.
- Każdy ma prawo do własnej opinii. Nie potrzebuję, by wszyscy mi kibicowali. Mój powrót to nagroda dla osób, które w trudnym dla mnie czasie mnie wspierały i trzymały za mnie kciuki. Stanięcie bolidem na starcie Grand Prix Australii będzie też dla nich wielką chwilą. Natomiast nie zgodzę się, że brakuje młodych kierowców. Jednym z nich jest choćby mój partner w Williamsie, George Russell. Poza tym to normalne, że rywalizacja w Formule 1 jest duża i trudno się do niej dostać. Przecież Sebastian Vettel nie jest wiele młodszy ode mnie - skomentował Kubica.
Kierowca Ferrari ma 31 lat. W minionym sezonie zajął drugie miejsce, za Lewisem Hamiltonem. Kubica, przynajmniej na razie, nie ma szans zbliżyć się do obu kierowców. Jedną z przeszkód jest dużo słabszy bolid.
- Największym wyzwaniem, podobnie jak to było w 2006 roku, będzie pozostanie w Formule 1. Konkurencja jest bardzo duża. Już samo dojście do tego miejsca, w którym jestem, jest wielkim wyczynem. Pozostanie w stawce jako kierowca wyścigowy na dłużej uważam za jeszcze trudniejsze wyzwanie. Jeśli mi się to uda, będę mógł powiedzieć, że zrobiłem coś, co udało się niewielu osobom - stwierdził w RMF FM jedyny Polak w Formule 1.