O sprawie poinformował w poniedziałek Veiko Kommusaar, urzędnik estońskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w rozmowie z portalem ERR.
W większości przypadków chodzi o pojedyncze mieszkania czy domy, ale jeden z Rosjan jest właścicielem aż 24 posiadłości.
– Jeśli nie ma możliwości, aby dana osoba zajmowała się swoją posiadłością, to może dojść do skrajnych konsekwencji – powiedział Kommusaar. Dodał, że obecnie nic podobnego nie ma miejsca.
Veiko Kommusaar podkreślił, że duża liczba nieruchomość w rękach obywateli rosyjskich stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa.
– Naturalnie, istnieją krytyczne obszary, na których posiadane nieruchomości stanowią bezpośrednie zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa – zauważył, wskazując m.in. na obszary przygraniczne i te w pobliżu obiektów infrastruktury krytycznej. Dodał, że w przypadku pojedynczych mieszkań problem ten nie jest duży.
Kommusaar nie chce zdradzać szczegółów przygotowywanych rozwiązań. Powiedział, że opracowanie projektu ustawy to zapewne kwestia miesięcy.
mac
