Rosyjska siatka szpiegowska w Polsce. Jak działała?
„Washington Post” opisuje w artykule informacje pochodzące z wywiadów z pracownikami m.in. polskich służb. Z rozmów wynika, że rosyjskie GRU od początki roku korzystało głównie z mediów społecznościowych, takich jak Telegram, by rekrutować współpracowników, z których wielu jest ukraińskimi uchodźcami. Zdaniem amerykańskiego dziennika wśród zatrzymanych w związku ze śledztwem, ma być 12 obywateli Ukrainy, główne z regionów wschodnich. Zatrzymano również obywateli Białorusi i Rosji.
Amerykańska gazeta opisuje, że agenci otrzymywali początkowo drobne sumy za rozprowadzanie rosyjskich materiałów propagandowych lub malowanie antynatowskich haseł na murach. Płatności odbywały się w kryptowalutach z trudnych do namierzenia kont.
Jakie zadania otrzymywali od Rosjan?
Z czasem mieli zacząć otrzymywać trudniejsze, lepiej opłacane zadania, związane z obserwacją infrastruktury obsługującej dostawy broni dla Ukrainy. Na trasach kolejowych wiodących z Polski na Ukrainę, odnaleziono kamery, a para Białorusinów obserwowała port w Gdyni.
Jeden zatrzymany Rosjanin był zawodnikiem polskiego klubu hokejowego i zatrzymano go za obserwację granicy polsko-ukraińskiej. W wyniku śledztwa ABW odkryła, że wśród zadań wyznaczanych agentom było również wykolejanie pociągów, a nawet morderstwo.
„Washington Post” informuje ponadto, że cena zabójstwa miała wynieść zaledwie kilkaset dolarów amerykańskich, a ABW nie poinformowała, kto miał być celem.
Amerykanie informują również, że wyniki polskiego śledztwa potwierdzają ich służby. ABW nie zdołała przy tym odkryć całości siatki i jej członków. Dziennikarze i służby podkreślają jednak nieudolność rosyjskich prób sabotażu na terytorium Polski. Zatrzymane w związku ze sprawą osoby, miały być motywowane głównie pieniędzmi i nie przedstawiać szczególnych przekonań politycznych. Wydalenie rosyjskich szpiegów, działających pod przykryciem dyplomatycznym, utrudnia Moskwie organizację informatorów i sabotażystów w Polsce.
Polskie Radio 24

dś