
Wpadka rzecznika MSZ
Rzecznikiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych w nowym rządzie jest Paweł Wroński, wieloletni dziennikarz „Gazety Wyborczej”. Portal Onet zwrócił się do niego z siedmioma pytaniami dotyczącymi tzw. afery wizowej, między innymi o zwolnienie Jakuba Osajdy czy też o przyczyny, które umożliwiły zaistnienie tej sprawie.
Jak pisze autor artykułu, były dyplomata Witold Jurasz, zamiast odpowiedzi, Wroński wysłał (najprawdopodobniej przypadkowo) instrukcje dla innych pracowników ministerstwa, dotyczące tego, jak odnosić się do pytań o tę aferę.
Wiadomość, którą Jurasz otrzymał z MSZ-u zaczyna się od krótkiego polecenia.
„Otrzymaliśmy od »Onetu« (Witold Jurasz) pytania, które niosą ze sobą niebezpieczeństwa natury prawnej (Sąd Pracy) i politycznej. Proszę o przygotowanie projektu odpowiedzi według wskazanych wytycznych” – napisano.
Rzecznik MSZ wysłał wytyczne zamiast odpowiedzi
Jedna z instrukcji brzmi na przykład:
„Przypominamy, że decyzje o zwolnieniu p. J. Osajdy podjął były minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau. Za czasów jego kierownictwa resort popierał utworzenia Centrów Decyzji Wizowych w Łodzi i Kielcach.”
W innej podkreślono, że MSZ nie zajmuje się oceną zdarzenia, ale „przedstawieniem aktów, dokumentów, dowodów”.
W jednej z odpowiedzi napisał, by zasłonić się RODO:
„Jeśli decyzja o zwolnieniu p. Osajdy podpisana przez Raua była decyzją bez podania przyczyn piszemy o tym. Jeśli są tam inne informacje odwołujemy się do RODO i oczekujemy pełnomocnictw”
„Nie możemy więc stwierdzić, czy i w jakim zakresie rozszczelnienie systemu wizowego stało się praprzyczyną »afery wizowej«. Jako instytucja państwowa nie jesteśmy również organem do wskazywania winnych” – napisano.