Dawid i Dagmara byli parą przez trzy lata. Prokuratura przekonuje sąd, że wszystko rozpadło się przez niego. Był chorobliwie zazdrosny. Prowokował kłótnie, bił ją. Wreszcie postanowiła z nim zerwać. Było to latem ubiegłego roku. On robił wszystko żeby do niego wróciła. Ona bardzo nie chciała. Wreszcie zaczął jej grozić. „Decyzję podjąłem. Jak z nami koniec to jesteś martwa. Żegnaj się z tym światem” - napisał jej na internetowym komunikatorze.
Wreszcie wcześnie rano 20 sierpnia 2018 roku pojawił się na posesji domu, w którym mieszkała. Przed domem był jej dziadek. Dawid powiedział, że przyszedł do Dagmary. Wyszła do niego. Ale nie chciała z nim rozmawiać. Po chwili on wyciągnął z plecaka nóż i zaatakował. Zasłoniła się ręką. Stąd cięta rana. Zaczęła krzyczeć i uciekać. Dwa razy pchnął ją w okolice łopatki. Potem uciekł po drodze wyrzucając nóż.
Tak całą historię przedstawia oskarżenie. Zdaniem obrony nie ma przekonujących dowodów, że chodziło o zabójstwo. Po pierwsze rany były niegroźne i płytkie. Bo narzędzie zbrodni to dla obrońcy bardziej „nożyk” niż nóż.
Dawid zawsze miał go przy sobie. Według obrony można mówić w tej sprawie bardziej o spowodowaniu „ciężkiego uszczerbku na zdrowiu”. Poza tym zaraz po zdarzeniu, kiedy tylko dobiegł do domu, zadzwonił do Dagmary. Próbował przeprosić, dopytywał o stan pokrzywdzonej.
To wszystko okoliczności przemawiające na korzyść oskarżonego. Obrona uważa, że dowodów na znęcanie się i groźby nie ma. Niewiarygodne mają być przede wszystkim zeznania samej pokrzywdzonej, a także innych świadków. - Proszę o najłagodniejszy wymiar kary, który pozwoli mi na kontynuowanie życia na wolności – powiedział w ostatnim słowie oskarżony Dawid C.
Sąd odroczył ogłoszenie wyroku do 30 października. Czy na maksymalny możliwy termin dwóch tygodni. Strony procesu uprzedzono, że sąd zastanawia się nad zmianą prawnej kwalifikacji ale inną niż proponuje obrona. Sędziowie myśleć będą czy nie należałoby uznać, że była to próba zabójstwa „w afekcie”. Czyli – jak mówi prawo - „po wpływem silnego wzburzenia usprawiedliwionego okolicznościami”.
W takiej sytuacji przepisy przewidują znacznie łagodniejsze kary niż za morderstwo - od roku do dziesięciu lat więzienia a nie od ośmiu lat do dożywocia.
Nie przegap
