Do tego tragicznego zdarzenia doszło w lipcu zeszłego roku na terenie popadającego w ruinę dawnego dworca PKP w Głubczycach. Od dwudziestu lat obiekt jest nieczynny, a jego pomieszczenia stały się częstym miejscem schadzek kloszardów. Tutaj też regularnie alkohol spożywali dwaj koledzy – Sławomir G. i Grzegorz K.
Ciało Sławomira odnaleziono dopiero rano
W trakcie jednej z imprez między mężczyznami doszło do kłótni. I jak wynika z ustaleń śledczych – Sławomir zepchnął z premedytacją Grzegorza z dachu.
Mężczyzna uderzył głową o kamiennych bruku i w wyniku odniesionych obrażeń zmarł na miejscu. Jego ciało odnaleźli przechodni dopiero rano. A o całym zajściu oskarżony miał później poinformować swoją koleżankę, która zgłosiła się na policję i opowiedziała o wszystkim, co usłyszała.
Prokuratura oskarżyła 37-latka o działanie w zamiarze bezpośrednim, dlatego za postawiany zarzut grozi mu nawet kara dożywotniego pozbawienia wolności.
- Nie rozważaliśmy pobicia ze skutkiem śmiertelnym, ponieważ z zebranego materiału dowodowego wynika, że na dachu nie doszło do żadnej bójki pomiędzy sprawcą a pokrzywdzonym, tylko Sławomir G. bezpośrednio przyczynił się do tego, że pokrzywdzony spadł z dachu budynku dworca – tłumaczy Anna Panasińska, zastępca Prokuratora Rejonowego w Głubczycach.
Oskarżony na proces nie chciał przyjść
Na wniosek sądu mężczyzna został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące, ale na skutek wniesionego zażalenia przez – wtedy jeszcze podejrzanego – Sąd Apelacyjny we Wrocławiu podjął decyzję o nieprzedłużaniu aresztu i zastosował wobec Sławomira G. wolnościowe środki zapobiegawcze, czyli dozór policyjny i zakaz opuszczenia kraju.
Gdy przed Sądem Okręgowym w Opolu miał rozpocząć się jego proces, oskarżony nie stawił się w sądzie. Spowodowało to konsternacje zarówno u sędziów jak i u adwokata oskarżonego.
Sędzia Mateusz Świst zarządził więc przymusowe doprowadzenie, a proces Sławomira G. rozpoczął się z dwugodzinnym opóźnieniem.
Nic nie przywróci życia dziecka
- Tacy ludzie nie powinni z wolnej stopy odpowiadać za zabójstwo – odpowiada krótko ojciec zmarłego mężczyzny.
W rozmowie z dziennikarzami w sądzie nie krył żalu, jaki ma do wrocławskiego sądu, że ten pozwolił zabójcy jego syna pozostać na wolności przez ponad pół roku.
- Gdyby chciał, mógłby w tym czasie uciec lub próbować się ukryć. Sąd dał mu dodatkowe chwile na wolności, ale nikt nie zwróci już życia mojego syna – dodaje.
Kolejny termin rozprawy zaplanowano na lipiec.
