Debiutujące w olimpijskim programie zawody mikstów miały być konkurencją, która wywoła mniejsze emocje niż znacznie bardziej prestiżowa indywidualna rywalizacja mężczyzn. Tymczasem właśnie zmagania drużyn mieszanych wzbudziły w Pekinie zamieszanie, jakiego nie spodziewał się nikt.
Warto przeczytać
- Narciarska egzotyka w Pekinie. "Chcę, aby moja historia była dla kogoś motywacją"
- Skomplikowana komunikacja na igrzyskach w Pekinie. Potrzeba... czterech przesiadek
- Szóste miejsce Kamila Stocha. "Oddałem najlepsze skoki, na jakie było mnie stać"
- Przetarcie Dominika Burego przed maratonem. Polak 26., choć mówi o katordze
Za nieregulaminowe kombinezony zdyskwalifikowane zostały bowiem Sara Takanashi, Daniela Iraschko-Stolz, Katharina Althaus, Anna Odine Stroem i Silje Opseth. Cała piątka skoczkiń to zawodniczki ze ścisłej światowej czołówki i jedne z gwiazd całej dyscypliny. Kary dla tego kwintetu sprawiły, że reprezentacja Niemiec nie zdołała się zakwalifikować nawet do finałowej serii, a Japonia, Austria i Norwegia straciły w ten sposób swoje szanse na podium.
Co ciekawe, wszystkie dyskwalifikacje, które miały miejsce w konkursie mikstów, dotyczyły kobiet. Kombinezony mężczyzn tradycyjnie sprawdzał Mika Jukkara z Finlandii, natomiast w przypadku strojów pań za to zadanie odpowiedzialna była Agnieszka Baczkowska. Polka powiedziała wprost, że uchybienia w kombinezonach były bardzo znaczące, ale jej decyzje i tak wywołały prawdziwą burzę.
Po odpadnięciu reprezentacji Niemiec w język nie gryzł się Stefan Horngacher. - To wyglądało jak teatrzyk lalkowy - wypalił były szkoleniowiec Polaków. - Bardzo gorzkie doświadczenie. Akurat na igrzyskach zaczęto sprawdzać stroje inaczej, a robimy naprawdę wszystko, żeby kombinezony były uszyte prawidłowo.
Szkoleniowcowi wtórował Horst Hüttel, menedżer niemieckiej reprezentacji.
- Dziewczyny skakały w tych samych kombinezonach, co zawsze, a dawiej nigdy nic się z tym nie działo. Nie wiem, co było sprawdzane tym razem. Katharina Althaus mówiła, że była sprawdzana dłużej niż kiedykolwiek i miała już nawet wrażenie, że chyba dlatego trwało to tak długo, bo chodziło o to, by w końcu coś znaleźć. Jeśli dyskwalifikuje się tyle czołowych zawodniczek, wówczas FIS musi sobie zadać pytanie, czy to wszystko idzie w dobrą stronę. Wydaje się, że wprowadzono tu jakąś procedurę, która nie obowiązywała wcześniej. Ale jeśli tak jest, to trzeba się zastanowić, dlaczego nie dotyczy ona także mężczyzn.
Magazyn Gol24: Kadra pod lupą, przed meczem z Mołdawią

Wspomniana Althaus, podobnie jak inne zdyskwalifikowane zawodniczki, broniła się, że kombinezon, który został uznany za nieregulaminowy, wcześniej przechodził już kontrole. - Przez jedenaście lat nie byłam zdyskwalifikowana ani razu. Nie mam słów na decyzje, które dziś zapadły - powiedziała wicemistrzyni olimpijska z konkursu indywidualnego.
Po pierwszej serii Norwegia zajmowała w Pekinie drugie miejsce. Dyskwalifikacje Stroem i Opseth, które nastąpiły właśnie w finałowej kolejce, zepchnęły jednak skandynawski zespół na ósme miejsce. - Będziemy oczekiwać wyjaśnień. Oczywiście nic się już nie zmieni, jeśli chodzi o wyniki, ale musimy zrozumieć co tu się wydarzyło i wiedzieć, na co mamy zwracać uwagę w przyszłości. Nie chcemy, żeby coś takiego powtórzyło się jeszcze raz - powiedział Clas Brede Bråthen, dyrektor sportowy norweskiej reprezentacji.
Mistrzostwo olimpijskie w pierwszym w historii konkursie mikstów wywalczyła Słowenia przed drużyną Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego i Kanadą. Na kolejność miały oczywiście wpływ dyskwalifikacje, ale odnotować trzeba, że poprzedni rosyjski medal w skokach narciarskich wywalczony był na igrzyskach w... 1968 roku, natomiast kanadyjskie skoki jeszcze nigdy nie cieszyły się z olimpijskiego podium. Polska zajęła szóste miejsce, przegrywając z Japonią i Austrią nawet mimo tego, że w naszym przypadku do klasyfikacji wliczany był komplet ośmiu, a nie tylko siedmiu skoków.