Słabe ogniwo NATO. Jak Niemcy zachęcają Putina do wojny

Grzegorz Kuczyński
Grzegorz Kuczyński
Kilka dni temu wizytę w Moskwie złożyła szefowa MSZ Niemiec
Kilka dni temu wizytę w Moskwie złożyła szefowa MSZ Niemiec fot. MID.RU
W obliczu rosyjskiej presji szczególnie ważna jest solidarność Zachodu. Niestety, od początku kryzysu na Wschodzie pewne europejskie państwo gra wyłącznie na siebie. Ze szkodą dla Ukrainy. Ale też dla całego Zachodu.

W stosunkach między Ukrainą i Niemcami nastała chwila prawdy - ocenił szef ukraińskiego MSZ Dmytro Kułeba w telewizji ICTV. Kijów ma pretensje do Niemiec w dwóch kwestiach. Po pierwsze, to oczywiście Nord Stream 2 oraz dwuznaczna postawa Berlina w kwestii współpracy gazowej z Rosją i miejsca Ukrainy w schemacie dostaw rosyjskiego gazu do Europy. Po drugie, kwestia dostaw broni dla Ukrainy w obliczu bezpośredniego zagrożenia zbrojną inwazją Rosji.

Szpital zamiast haubic

Obecny wicekanclerz RFN i współprzewodniczący Zielonych Robert Habeck oświadczył w maju 2021 podczas wizyty na Ukrainie, że „nie powinno się temu krajowi odmawiać broni do obrony”. Jak widać, wejście do koalicji rządzącej zmieniło perspektywę. Bo gdy partyjna koleżanka Habecka, minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock, przyjechała do Kijowa w styczniu, zapowiedziała, że o dostawach broni dla Ukrainy nawet nie zamierza dyskutować.

Ta sprawa pokazuje ciągłość polityki kolejnych rządów niemieckich. Wszak już połowie grudnia ub.r. ukraiński minister obrony Ołeksij Reznikow ujawnił w rozmowie z „Financial Times”, że Niemcy w ostatnich miesiącach blokowały prowadzone w ramach NATO zakupy dla ukraińskiej armii. A był wtedy rząd Angeli Merkel. Zdominowany przez chadeków, bez udziału Zielonych. Zieloni byli wtedy w opozycji i krytykowali uległość Merkel wobec Putina.

Z wizytą Baerbock w Kijowie zbiegły się informacje o tym, że Brytyjczycy dostarczając broń przeciwpancerną Ukrainie drogą powietrzną, omijają Niemcy. Początkowo oskarżono Berlin o blokowanie tych dostaw, o zabronienie wykorzystania niemieckiej przestrzeni powietrznej. Szybko okazało się, że Londyn po prostu nie składał wniosku o to, wiedząc, że może być on rozpatrywany długo. A czas jest teraz najważniejszy.

Tymczasem Kijów naciskał na to, żeby Niemcy same zaczęły dostarczać pomoc wojskową. We wtorek na łamach „Tagesschau” ambasador Ukrainy w Berlinie Andrij Melnyk po raz kolejny powtórzył apel do rządu federalnego o dostarczenie przez Niemcy sprzętu wojskowego do jego kraju. W tej chwili Ukraina nie prosi nawet o broń z Niemiec, ale „o 100 000 hełmów i kamizelek ochronnych dla ochotników”. Kanclerz Scholz po zamkniętym posiedzeniu swojego koalicyjnego rządu 21 stycznia ponownie odrzucił żądania dostarczenia broni Ukrainie.

- Jest jeden aspekt - dwustronne dostawy broni dla Ukrainy z Niemiec. Ale są też inne. Jest kwestia pozwolenia przez Niemcy krajom trzecim na przekazanie broni. Jest sprawa zgody Niemiec na kupno przez Ukrainę broni przez system NATO. To te kwestie, w których według nas w ogóle nie może być mowy o tym, że Niemcy coś blokują - podkreśla Kułeba.

Głośno ostatnio zrobiło się wokół sprawy haubic 122 mm z Nationale Volksarmee (armia b. NRD), które Niemcy najpierw przekazały Finlandii, a ta potem przekazała je Estonii. Teraz Estonia chciałaby wzmocnić nimi Ukrainę. Tyle że Berlin ma w tej sprawie wciąż dużo do powiedzenia. I mówi „nie”.

Szczery admirał

Sprawa haubic z Estonii zbiegła się w czasie z potężnym skandalem po wypowiedziach dowódcy niemieckiej floty wojennej. Podczas wizyty w Indiach wiceadmirał Kay-Achim Schoenbach stwierdził, że Ukraina nie odzyska anektowanego przez Rosję Krymu. Odnośnie Putina szef niemieckiej marynarki wojennej powiedział, że to, czego Putin naprawdę chce, to szacunek. Gdy te słowa zostały ujawnione przez indyjskie media, wybuchła poważna afera. Ukraińskie MSZ wezwało rząd Niemiec do publicznego sprostowania wypowiedzi wiceadmirała w sprawie Krymu. Ostatecznie skończyło się na tym, że Schoenbach wycofał się ze swych słów i złożył rezygnację ze stanowiska. Ambasador Ukrainy w Niemczech Andrij Melnyk w rozmowie z dziennikiem „Welt” stwierdził, że w wypowiedziach Schoenbacha słychać „niemiecką arogancję i megalomanię, z jaką jeden z najwyższych rangą szefów Bundeswehry marzy o świętym sojuszu ze zbrodniarzem wojennym Putinem i niemiecko-rosyjskiej nowoczesnej krucjacie przeciwko Chinom”.

Czy jednak wiceadmirał nie powiedział głośno tego, co naprawdę myśli wielu polityków i wojskowych w Niemczech? Stanowisko Niemiec, tak mocno odbiegające od pozycji innych członków NATO, wywołuje zdziwienie – delikatnie rzecz ujmując – nie tylko na Ukrainie. Szefowa MSZ Niemiec Annalena Baerbock, kanclerz Olaf Scholz i inni przedstawiciele niemieckiego rządu w styczniu niejednokrotnie wygłaszali stanowiska, które przeczą idei USA zakładającej skonsolidowaną odpowiedź Zachodu wobec ultimatów i gróźb Rosji.

Sankcje czy nie?

Jako przykład takich wypowiedzi przytacza się słowa Baerbock o tym, że wątpi w konieczność odłączenia Rosji od systemu SWIFT. Niemcy są gotowe pomóc Ukrainie finansowo i gospodarczo - zadeklarowała w poniedziałek w Brukseli minister spraw zagranicznych RFN. Odpowiadając na pytanie, czy odcięcie Rosji od globalnego systemu bankowego SWIFT powinno być brane pod uwagę w przypadku rosyjskiej inwazji na Ukrainę, minister powtórzyła swoje stanowisko, że "najgrubszy kij" nie zawsze jest najbardziej inteligentną bronią. Należy w tym kontekście pamiętać o publikacji opiniotwórczego w kręgach biznesowych dziennika „Handelsblatt”, który autorytatywnie stwierdził, że Zachód nie rozważa już nawet opcji odłączenia Rosji od SWIFT, bo byłoby to szkodliwe także dla Zachodu. Dementowała to szybko rzeczniczka Białego Domu, ale niejednoznaczne słowa Baerbock wskazują, że coś w tej sprawie jest jednak na rzeczy.

Podobna różnica zdań między Berlinem i Waszyngtonem jest też w kwestii zablokowania uruchomienia Nord Stream 2, gdyby Rosja napadła na Ukrainę. Już wiele tygodni temu media donosiły, że USA i Niemcy nie mogą dogadać się, kiedy należałoby zamrozić gazociąg. Bo oczywiście w deklaracji z lipca 2021 obie strony zobowiązały się, że Berlin podejmie takie kroki w razie agresji Rosji. Tyle że teraz nie ma zgody co do definicji „agresji”. Oczywiście Niemcy starają się tak to określić, żeby de facto nigdy nie trzeba było rezygnować z Nord Stream 2.

Zgubna Ostpolitik

Niezdecydowanie Niemiec utwierdza Putina w przekonaniu o słuszności przyjętego kursu. Niemcy zachęcają wręcz Putina do wojny. Obecna postawa Berlina wcale nie wynika z ich pryncypialnego podejścia do kwestii dostaw broni i „umiłowania” pokojowych metod rozwiązywania sporów. Faktyczne wspieranie Rosji to logiczna konsekwencja wielu poprzednich lat Ostpolitik. Skoro kolejne rządy Niemiec, od Schroedera, przez Merkel, po Scholza, rządy z udziałem wszystkich liczących się partii, stawiały i stawiają na zacieśnianie współpracy z Rosję, to oczywiste jest, że z powodu „jakiejś tam Ukrainy”, Berlin nagle nie zmieni kursu o 180 stopni. Ale to nie wszystko. Jest też aspekt podejścia Niemiec do NATO. Obecna polityka niemiecka niszczy Sojusz od środka. Zresztą to dzieje się od lat. Nie przypadkiem Trump wytykał Berlinowi małe wydatki na wojsko. Osłabienie NATO jest spójne z niemiecką koncepcją zbliżenia z Rosją i „wspólnej architektury bezpieczeństwa” opartej na Moskwie i Berlinie. Dlaczego więc Niemcy nie chcieli przesunięcia części sił USA z ich terytorium do Polski? No właśnie dlatego, że to miała być Polska. Gdyby Amerykanie wycofali się do własnego kraju, Berlin by tylko temu przyklasnął. Wszak od dawna jego celem (podobnie jak Moskwy) jest redukcja obecności wojskowej USA w Europie. I dlatego nie było problemy, gdy Obama zwijał amerykańskie bazy z RFN. No ale pomysł Trump był sprzeczny z celami Berlina. Po pierwsze, obecność amerykańska w Europie nie uległaby redukcji. Po drugie, wzmocniona by została Polska. To zaś nie jest w interesie Berlina. Dla Niemiec kraje leżące między nimi a Rosją to druga kategoria. Co dziś odczuwa na własnej skórze Ukraina.

W poniedziałek mer Kijowa Witalij Kliczko na łamach „Bilda” postawę Niemiec określił jako „zdradę przyjaciół w dramatycznej sytuacji”. Na Ukrainie „panuje ogromne rozczarowanie, że rząd niemiecki obstaje przy Nord Stream 2. Że nie chce dostarczać broni obronnej, a jednocześnie uniemożliwia państwom takim jak Estonia dostarczanie nam broni” - podkreślił Kliczko.

„Niedawne oświadczenia Niemiec w sprawie niemożliwości przekazania Ukrainie broni defensywnej, w tym poprzez wydanie pozwolenia na to stronom trzecim, w sprawie braku perspektywy odzyskania Krymu, wahanie, jeśli chodzi o odłączenie Rosji od SWIFT nie odpowiadają poziomowi naszych stosunków i bieżącej sytuacji bezpieczeństwa” - oznajmił na Twitterze szef MSZ, potwierdzając ogromną skalę rozczarowania Ukraińców polityką Niemiec. Już chyba nawet nie tylko rozczarowania.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl