Kiedy Śląsk po pierwszej połowie przegrywał różnicą 19 punktów, kibice wrocławskiego zespołu mogli się zastanawiać, czy lepszym wyborem byłoby przełączenie na mecze Ligi Mistrzów. Sympatycy „Trójkolorowych”, którzy pozostali przy EuroCupie, na pewno nie pożałowali. Po zmianie stron w graczy WKS-u weszły nowe siły. Podopieczni Andreja Urlepa postawili na żelazną defensywę i szybkie kontrataki. Z bardzo dobrej strony pokazali się Polacy: Aleksander Dziewa, Jakub Nizioł, Łukasz Kolenda i Daniel Gołębiowski. WKS zdołał nawet wyjść na prowadzenie i do końca meczu toczył wyrównany bój z Veolią Towers. Złe wybory w ostatnich akcjach pokrzyżowały jednak plany Śląska na pierwsze zwycięstwo w tym sezonie EuroCupu.
– Gratulacje dla Towers, zwłaszcza za ich postawę w drugiej kwarcie. My byliśmy wtedy rozbili, graliśmy zbyt samolubnie. W drugiej połowie zaliczyliśmy świetny powrót. W samej końcówce mogliśmy zachować się trochę lepiej w poszczególnych. Właśnie to sprawiło, że nie byliśmy w stanie wygrać spotkania – podsumował mecz w Hamburgu trener Andrej Urlep.
Po powrocie do Wrocławia graczy Śląska czeka krótki okres regeneracji. W sobotę niepokonani w Energa Basket Lidze „Trójkolorowi” podejmą Twarde Pierniki Toruń.
