Sławomir Peszko cały czas rozpamiętuje nieudane mistrzostwa świata w Rosji. Ponadto, jak sam zdradził w dosyć emocjonalnym wpisie na Instagramie, nie radzi sobie z krytyką, która spadła na niego zarówno podczas mundialu, jak i po nim.
"Frustracja, którą przeżywałem po fatalnych MŚ oraz krytyka, jaka na mnie spadła przez ostanie tygodnie, wpłynęła na mnie bardziej niż myślałem. Chciałem szybko wrócić do gry w Lechii, a okazało się, że nie jestem gotowy emocjonalnie" - napisał Peszko.
Przypomnijmy, że w doliczonym czasie gry Peszko bezmyślnie kopnął Novikovasa, kompletnie nie będąc zainteresowanym piłką. Arbiter spotkanie nie miał żadnych wątpliwości. Pokazał zawodnikowi czerwoną kartkę. Wydaje się, że na tym się nie skończy. Za brutalne i bezmyślnie zachowanie "Peszkin" może zostać dodatkowo ukarany zawieszeniem. Sam zainteresowany zdaje sobie z tego sprawę.
"W szczególności chciałbym przeprosić Arvydasa Novikovasa, całą Jagiellonię Białystok i całę Lechię Gdańsk oraz wszystkich, których zawiodłem. Teraz przyjdą konsekwencje, których nie potrzebowałem, ale obiecuję sobie i moim kibicom, że wrócę i pokażę moje dobre cechy na boisku i poza nim. Będę pracował nad sobą, żeby takie sytuacje nigdy się nie powtórzyły" - dodał Peszko.
Wściekły na swojego podopiecznego po ostatnim gwizdku był z kolei Piotr Stokowiec, szkoleniowiec biało-zielonych.
- Nie pochwalam takich zachowań, zdecydowanie potępiam je. Było to zupełnie niepotrzebne. Czy jestem tym rozczarowany? To bardzo delikatne określenie. Użyłbym mocniejszych słów, ale na sali są kobiety i dzieci, więc zostańmy przy tym rozczarowaniu - przyznał dyplomatycznie Stokowiec.
Jakub Wójcicki po meczu Jagiellonia Białystok - Lechia Gdańsk: Nie tak wyobrażaliśmy sobie początek sezonu