Opinia środkowego
Biało-Czerwoni nie zaprezentowali się w środę rano najlepiej, ich gra była nierówna i długimi momentami nie byli w stanie dobić się do boiska po stronie bardzo dobrze broniących rywali. W najważniejszych momentach w odniesieniu zwycięstwa pomogły im indywidualności – najpierw zagrywka Mateusza Bieńka, a później Norberta Hubera oraz w końcówce tie-breaka Wilfredo Leona.
– Zmiana Norberta była bezcenna, a zagrywka Wilfredo Leona jest ,,one and only''. Nie ma kogoś takiego na świecie, kto w najważniejszych momentach pod koniec pięciosetowego spotkania grał swoją najlepszą zagrywkę. Dał nam dwa bezcenne punkty, które przypieczętowały zwycięstwo i jesteśmy mu za to wdzięczni
– podkreślił Jakub Kochanowski.
– Brazylijczycy napierali tak mocno, że naprawdę ciężko było im się przeciwstawić. Bardzo dobrze grę prowadził Marcin Janusz, praktycznie wszystkie jego wybory były trafne. Były potężne ataki z naszej strony, ale rywale świetnie bronili. Naprawdę zagraliśmy niezłe spotkanie, wręcz bardzo dobre, a oni przez długi czas grali równie dobrze jak my
– ocenił środkowy.
Wyjaśnienie stanu zdrowia przez przyjmującego
Polacy w starciu z Brazylią musieli sobie radzić bez podstawowego przyjmującego Tomasza Fornala, który w inauguracyjnym meczu z Egiptem doznał kontuzji stawu skokowego. Zawodnik Jastrzębskiego Węgla czuł się jednak na tyle dobrze, że znalazł się w składzie meczowym, pojawił się nawet na boisku na jedną zmianę na poprawę przyjęcia.
– Ja czuję się dobrze. Ciężki mecz, fajnie, że udało się wygrać. Były momenty słabsze, lepsze, ale cieszę się, że przed ostatnim spotkaniem zapewniliśmy sobie wyjście z grupy i ćwierćfinał. Nie przyjechaliśmy tu jednak po to, żeby wyjść z grupy
”– podkreślił Fornal.
Cenna wygrana na przyszłość
Kochanowski zapytany, czy lepsze jest gładkie zwycięstwo 3:0, jak z Egiptem w sobotę, które pozwala zaoszczędzić sił, czy wyszarpany triumf, jak z Brazylią 3:2, dodający pewności siebie, musiał się chwilę zastanowić.
– Każde zwycięstwo nas buduje. Łatwa wygrana pozwala nam zaoszczędzić sił, ale przełamanie tak grającej Brazylii było bardzo budujące mentalnie. Zwycięstwo to jest zwycięstwo
– przyznał siatkarz z Giżycka.
Polacy po raz pierwszy w Paryżu grali z samego rana, w innych turniejach również rzadko się zdarza tak wczesna godzina spotkania.
Kolejny mecz z Włochami w sobotę o godz. 17. Ćwierćfinały rywalizacji siatkarzy zaplanowano natomiast na 5 sierpnia.
(PAP)
