Najlepszy mecz pod wodzą Smudy - obwieścił pewien dziennikarz. Jeśli ten był najlepszy, to lepiej było nie oglądać wcześniejszych. Prawie jak Niemcy - dodaje ten sam żurnalista. Chyba z NRD. I nie z czasów Streicha i Schnuphase, bo to poziom dla graczy Smudy nieosiągalny. Póki co Lewandowski nie trafia z karnego, a Jeleń i Smolarek z bliska do pustej bramki. Może - jak zaczną trafiać - będzie lepiej. Tylko kto ma bronić. Żewłakow jest stary i wolny jak polski rząd. Zawala niemal każdego gola. Na Euro może błyszczeć, ale w roli komentatora, bo jest elokwentny i inteligentny. Trzeba czekać na Jodłowca i Głowackiego.
Boenisch i Piszczek super, ale tylko w ofensywie, a to obrońcy. Jak dorwą ich Hiszpanie, to znów będzie miazga. Na koniec optymistycznie. Jest zalążek drużyny. Tylko dlaczego tak późno? Smuda stracił rok na wymysły, by wrócić do oczywistości. Teraz buduje zespół od nowa, a zegar tyka niemiłosiernie. Nie pach, pach, pach, ale tik, tak, tik, tak.