Spis treści
Strajk na kolei we Francji. Konduktorzy domagają się podwyżek
„Tylko jeden na dwa pociągi szybkiej kolei TGV będzie kursował w weekend” – zapowiedziało SNCF (państwa spółka obsługującej pociągi pasażerskie we Francji), które informowało o strajkach od kilku dni.
Przewoźnik priorytetowo potraktował połączenia w Alpy. Na niektórych liniach, tak jak w przypadku trasy Paryż-Bordeaux, odwołano z kolei dwie trzecie połączeń.
Podróżującym, których pociągi zostały odwołane, zwrócono 100 proc. kosztów. Przewoźnik oferuje im również 50 proc. zniżki na kolejną podróż.
Zgodne z francuskim kalendarzem szkolnym, w sobotę rozpoczyna się zimowa przerwa dla strefy A, która obejmuje środkowe i południowo-zachodnie regiony kraju. W kilku innych częściach kraju, w tym w Paryżu, ferie zaczęły się tydzień temu; w innych rozpoczną się za tydzień.
W weekendowym proteście udział bierze ponad 70 proc. konduktorów, domagających się podwyżek płac.
Spore koszty strajku
Dziennik „Le Figaro” informuje, że w piątek minister transportu Francji Patrice Vergriete wezwał związki zawodowe i zarząd SNCF do wykazania się odpowiedzialnością w celu uniknięcia dalszych strajków podczas przerwy zimowej w szkołach.
„Od 1947 roku nie było ani jednego roku, w którym nie doszłoby do strajku, przez który ucierpieli użytkownicy kolei” – wylicza gazeta.
„Le Figaro” przypomina, że strajki odbijają się na finansach SNCF. Na przykład protesty z grudnia 2019 roku kosztowały spółkę 600 mln euro.
„Ciągłe strajki przyczyniają się również do pogorszenia wizerunku narodowego przewoźnika w oczach Francuzów. Aby zrekompensować wakacyjne wyjazdy zrujnowane przez strajk, SNCF nie ma innego wyjścia, jak tylko sięgnąć do kieszeni” – czytamy.
Źródło:
