Spis treści
Surferzy walczą z falami. Kontuzje i rany na porządku dziennym
Raporty wskazują, że tuż przed rundą finałową, surferzy najczęściej niszczą kaski, a także dochodzi do wielu wstrząśnień mózgu. Nie brakuje też ran ciętych oraz złamań. Zawodnicy uważają, że gdyby nie patrole bezpieczeństwa, to złamań byłoby znacznie więcej. Wody Teahupo'o są uważane za najniebezpieczniejsze na świecie. Wiadomo, że w ostatnich dniach zginęło tam już kilku surferów, ale nie w rywalizacjii olimpijskiej.
Tuż pod powierzchnią oceanu znajduje się poszarpana rafa koralowa. Kilku zawodników miało rozciętą skórę po uderzeniu w rafę. Rany zostały już zaszyte. Wielu ma też rany i siniaki.
Kto nie surfuje, to nie wie, że to najniebezpieczniejsze miejsce na świecie! Jestem po prostu szczęśliwy, że jestem w jednym kawałku. O szaleństwo, tam są ogromne fale – powiedział reprezentant Australii Jack Robinson.
Ratownicy to anioły. Ryzykują swoje życie dla zawodników
Michel Bourez z Polinezji Francuskiej uważa z kolei, że ratownicy są jak aniołowie stróże. Zawodnik, dla którego igrzyska w Paryżu są drugimi z rzędu, uważa, że ratownicy ryzykują swoje życie, aby nikomu nic się nie stało.
Patrole na skuterach to tylko niewielka część obowiązków ekipy bezpieczeństwa wodnego. Każdy dzień zaczyna się od odprawy personelu, oceniane są aktualne warunki oceaniczne.
Podczas trwania zawodów ekipa wodna jest w stałym kontakcie z patrolem wodnym na wieży, która jest ustawiona na oceanie w miejscu, gdzie powstaje fala. Nieustannie oceniamy warunki panujące w oceanie, czy wiatr zmienia kierunek, jakie są zmiany w podwodnych kanałach. Muszę nieustannie skupiać się na ludziach, jeśli się boją, wpadają w panikę. A wtedy jest większe prawdopodobieństwo, że dojdzie do wypadku- wyjaśniła Puatea Ellis, odpowiedzialna za bezpieczeństwo na wodzie podczas zawodów na Tahiti.