Spis treści
- Głównym celem Kijowa jest, rzecz jasna, dołączenie do Sojuszu Północnoatlantyckiego, co się nie wydarzy, dopóki trwa wojna i te sygnały, które płyną głównie z Waszyngtonu i Berlina, są bardzo jasne i nie dają Kijowowi żadnych złudzeń, że to się stanie szybko i że to się stanie, zanim się skończy wojna. Więc to jest ta negatywna część tego, co się wydarzyło w Waszyngtonie – mówi szef OSW.
Ale jest też część pozytywna.
- Po pierwsze, pojawił się zapis, który mówi o nieodwracalnej drodze Ukrainy do NATO. Po drugie, jest też obietnica. Że pakiet wsparcia, kolejny, NATO dla Ukrainy wyniesie w przyszłym roku 40 mld dolarów. Ukraina dostała też nowe systemy obrony powietrznej Patriot – wymienia Konończuk. Jego zdaniem, „Zełenski wyjechał ze szczytu z pewnym poczuciem sukcesu, choć ten niedosyt pozostaje”.
Ukraina w NATO? Odległa perspektywa
- Myślę, że Ukraina w najbliższych miesiącach i latach może, nie de iure, ale de facto, integrować się z NATO, wypełniając różne procedury natowskie – mówi szef OSW. - Pamiętajmy, że proces integracji z Sojuszem zwykle zajmuje wiele lat, chociaż mamy takie wyjątki, jak Finlandia i Szwecja, które niemal z marszu do NATO dołączyły.
Zdaniem dyrektora Konończuka, „Ukraińcy mają dużo do nadrobienia, choćby kwestia różnego rodzaju procedur, zaczynając od kwestii zamówień w wojsku, które są zawsze sferą bardzo korupcjogenną w przypadku ukraińskim, inaczej niż fińskim czy szwedzkim” . - Więc Ukraińcy mają takie pole, gdzie mogą się wykazać i pewnie będą to robić w najbliższych latach. Kiedy ten sygnał, to zielone światło, w końcu nadejdzie, pewnie wtedy chcieliby możliwie szybko dołączyć – mówi gość programu Punkt Zapalny.
Aczkolwiek dodaje, że przyszłe, kolejne szczyty NATO będą głównie o zwiększeniu pomocy wojskowej dla Ukrainy, a nie o warunkach i czasie przyjęcia tego kraju do Sojuszu.
Wojna na wyniszczenie
- Widzimy, że mamy prawie 2,5 roku wojny, a Rosja nie ma wielkich sukcesów, szczególnie w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy, po tych pierwszych sukcesach z początku wojny. Ta linia frontu trochę się przesuwa wprawdzie na niekorzyść strony ukraińskiej, ale to nie są przesunięcia o kilkadziesiąt kilometrów, tylko bardziej o kilka, kilkanaście w ciągu ostatniego roku. Trudno jest zakładać, że doszłoby do załamania frontu na niekorzyść Ukrainy. Ukraińcy otrzymują teraz cały czas amunicję artyleryjską, która pozwala im trzymać obronę – mówi szef OSW, oceniając sytuację na froncie.
Mówi też, że nie można wykluczać opcji klęski Ukrainy, choć obecnie nic na to nie wskazuje. Wiele będzie zależało od skali i wytrwałości pomocy Zachodu. Konończuk zwraca tu uwagę na jedną ważną rzecz: brak jednolitej strategii Zachodu wobec tego konfliktu, brak uzgodnionych celów.
– Inny jest przekaz polityczny, który płynie z Tallina, Pragi czy Warszawy, mówiący, że Ukraina musi odnieść zwycięstwo. Inny jest przekaz płynący z niektórych zachodnich stolic, tych na zachód od nas, że Ukraina nie może przegrać. I to jest ta fundamentalna różnica – mówi szef OSW.
Putin ma czas. Choć gra o życie
Zdaniem gościa Punktu Zapalnego, nie ma dziś potencjału buntu w elicie rosyjskiej. Choć wojna pewne napięcia wywołała, bardziej ukryte, niż publiczne.
- Rosjanie wciąż mają do pewnego stopnia poduszkę finansową. Jakieś ok. 300 mld dolarów w funduszach rezerwowych, które wprawdzie topnieją, ale nawet przy takim szybkim topnieniu, jak ma to miejsce teraz, to jest suma wystarczająca na dwa, trzy, a może więcej lat, w zależności od tego, jak szybko byłyby wykorzystywane – przypomina Konończuk.
Więc mówi, że „sytuacja Rosji nie jest tak zła, jak byśmy tego chcieli. Ale nie jest też tak dobra”. - Ja myślę, że jednak Rosjanie różne słabości gospodarki maskują. Trochę zachowując pokerową minę. Mówiąc Zachodowi: cokolwiek nie zrobicie, Rosja nie pęknie – dodaje ekspert.
- Z punktu widzenia Putina i tej elity, która rządzi Rosją od ponad 20 lat, to jest wojna egzystencjalna. To nie jest wojna o być albo nie być państwa rosyjskiego, czy społeczeństwa, jak to ma miejsce w przypadku ukraińskim, (…) w przypadku Putina to jest gra o jego władzę. On sobie zdaje sprawę, że potencjalna porażka na froncie miałaby dewastujące konsekwencje dla stabilności reżimu, a tym samym także dla jego bezpieczeństwa fizycznego – uważa dyrektor OSW.
Czy zamrożenie konfliktu byłoby zwycięstwem Putina? Zdaniem Konończuka tak, choć to by nie oznaczało, że Rosja w przyszłości wznowi wojnę, by rzucić Ukrainę na kolana. Gość Punktu Zapalnego zaznacza jednak od razu, że „jak Zełenski pójdzie na ustępstwa wobec Rosji, to będzie miał kolejny Majdan w centrum stolicy”.