W sobotę 27 lutego 2016 roku, na polecenie Prokuratury Okręgowej w Krakowie, funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymali pięć osób, w tym dwóch oficerów zarządu rzeszowskiego Centralnego Biura Śledczego Policji. Przeszukano także pomieszczenia zarządu rzeszowskiego CBŚP.
Krzysztof B., naczelnik zarządu CBŚP w Rzeszowie, został zatrzymany około. godz. 20. w swoim domu w Głogowie Małopolskim. Daniela Ś., naczelnika wydziału ekonomicznego, zatrzymano w jego mieszkaniu w Rzeszowie.
- Osobom tym przedstawione zostały zarzuty - informuje prokurator Janusz Hnatko z Prokuratury Okregowej w Krakowie.
Krzysztof B. usłyszał zarzuty przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków służbowych w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej. Natomiast Daniel Ś., zdaniem śledczych, przyjmował korzyści majątkowe, pomagał lub obiecywał pomoc w popełnieniu przestępstwa, polegającego na czerpaniu korzyści majątkowych z nierządu.
Nie tylko mundurowi
Dwóch z zatrzymanych cywili to bracia, obywatele Ukrainy, właściciele agencji towarzyskiej w Budziwoju. Śledczy zarzucają im obiecywanie wręczenia lub wręczenie łapówki, handel ludźmi i czerpanie korzyści z tego procederu. Trzeci z cywili ma postawione zarzuty wręczania korzyści majątkowych funkcjonariuszom publicznym.
Czy zatrzymani mężczyźni trafią do tymczasowego aresztu?
- Czynności procesowe ciągle trwają. Dopiero po ich zakończeniu zostanie podjęta decyzja odnośnie odpowiednich środków zapobiegawczych - dodaje prokurator Hnatko.
To zemsta przestępców?
Funkcjonariusze rzeszowskiego CBŚP, z którymi udało nam się dzisiaj porozmawiać są w szoku. Mówią, że cała sprawa wydaje się być szyta grubymi nićmi.
- Obydwaj naczelnicy od lat walczyli z grupami zorganizowanymi, które trudniły się handlem ludźmi, stręczeniem, prostytucją i handlem narkotykami, bo te rzeczy się ściśle łączą - mówi jeden z naszych informatorów. - Rozbili ten proceder nie tylko w mieście, ale i w okolicy. Wiele osób trafiło za kratki. Jest tajemnicą poliszynela, że jeden ze skazanych za narkotyki i handel ludźmi, osoba znana nie tylko w mieście, która prowadziła agencje towarzyskie, odgrażał się, że się zemści. Wygląda na to, że pora zemsty właśnie nadeszła.
- Chodziło, żeby się ich pozbyć. Nie ważne czy są winni, czy nie. Dzisiaj wystarczy kogoś pomówić, zeznać przeciwko niemu, żeby własny tyłek ratować i już policja wkracza do akcji, aresztuje, traci się dobre imię, a dorobek wielu lat służby traci znaczenie. Nawet jak się uda komuś z tego wyjść, to miejsca w służbach dla takich „podejrzanych” już nie ma - dodaje inny nasz rozmówca.
Agencja pod ochroną?
Ale są i tacy, którzy przedstawiają inną możliwą wersję wydarzeń.
- Rzeczywiście trzeba przyznać, że rzeszowskie CBŚP to jedna z lepszych, jak nie najlepsza tego typu formacja w kraju, która ma na koncie wiele znaczących sukcesów, zarówno w walce z grupami handlującymi narkotykami, dopalaczami, jak i agencjami towarzyskimi. Ale do myślenia daje fakt, że tyle agencji zlikwidowano, a ta w Budziwoju działa. Mówi się, że działa nadal dlatego, że ktoś ją ochrania mówi nasz informator.
- Ktoś z CBŚP? - dopytujemy.
- Być może. Wkrótce wszyscy się dowiemy - słyszymy.