Tajemniczy obiekt uderzył w dach budynku w Rakowie
O sprawie poinformowało RMF24.
- Ja dopiero o 17 wracam z pracy. Zaparkowałem przy płocie, patrzę - dachówka leży na polu. Sprawdzam, skąd jest ta dachówka. Patrzę, a tam dziura w dachu jest - opowiada mężczyzna. Wyszedłem na strych. Trochę się bałem, bo nie wiedziałem, co tam może być. Zobaczyłem dwie metalowe części i dziurę w dachu. Jedna trzecia łaty dachowej była zniszczona. Zniszczone zostało ocieplenie. Była taka dziura, jakby to po jakiejś bombie było. Miała około metra na 70 cm
- opisuje właściciel pechowego domostwa.
Dochodzenie w sprawie tajemniczego obiektu prowadzi policja i prokuratura w wielkopolskim Koninie. Poinformowana została również Żandarmeria Wojskowa. Jak dowiedzieli się dziennikarze serwisu, zlecone zostały bardzo obszerne analizy, mające wyjaśnić pochodzenie i przeznaczenie żelastwa, które spadło na dom.
Co się stało w Rakowie? Wiele pytań, wiele hipotez
Służby badające incydenty lotnicze z udziałem jednostek lotnictwa cywilnego i wojskowego wykluczyły, że badany obiekt to część oderwana od samolotu. Polska Agencja Żeglugi Powietrznej podsunęła trop, że być może jest to element statku powietrznego, który przelatywał tamtego dnia nad Rakowem i kierował się do Irlandii. Irlandczycy, którzy badali samolot po jego dotarciu do celu zameldowali jednak, że maszyna doleciała w pełni kompletna.
Żandarmeria Wojskowa, która początkowo również zaangażowała się w badanie sprawy, doszła do wniosku, że nie jest właściwa do prowadzenia tego postępowania. Z tego wnioskować można, że obiekt, który uszkodził dach rakowskiego domostwa, nie ma proweniencji militarnej.
A może UFO?
Kolejną wersją, którą przyjęła konińska prokuratura i śledczy ze Ślesina zakłada, że metalowy okrąg, który wybił dziurę w dachu pechowego budynku, to fragment maszyny rolniczej, który mógł się od niej oderwać w trakcie pracy. Teraz szczątki metalowego obiektu ma zbadać biegły, który wyjaśni, czy postawiona hipoteza jest uprawniona.
TeD
