Podczas tzw. US Open Series (m.in. turnieje w Toronto, Cincinnati i US Open), panie grają innymi piłkami niż panowie. Lżejsze, mniej puszyste piłki mają sprawiać wrażenie szybszych. Odnośnie tych piłek swoje zdanie wyraziła też Świątek, przy okazji jednej z konferencji w Cincinnati.
- Szczerze, nie lubię ich. Chodzi o to, że są lżejsze. Latają jak szalone. My (tenisistki) jesteśmy teraz naprawdę dobrze przygotowane fizycznie. To nie jest jak 10 lat temu. W tej chwili gramy potężnie i nie możemy rozluźnić rąk z tymi piłkami. Wiem, że wiele zawodniczek również narzeka, a wiele z nich jest w pierwszej dziesiątce.
- Z pewnością popełniamy więcej błędów [z tymi piłkami]. Więc nie wydaje mi się, żeby to było miłe oglądać wizualnie, nie wiem, dlaczego różnią się one od męskich - stwierdziła na konferencji.
Co ciekawe spośród czterech turniejów wielkiego szlema, jedynie US Open ma różne piłki dla kobiet i mężczyzn. Dostarcza je Wilson, który jest partnerem turnieju od przeszło 40 lat.
- Myślę, że te piłki są okropne, zwłaszcza po trzech gemach naprawdę ciężkiej gry, stają się coraz lżejsze.
- Czuję, że naprawdę trudno jest je kontrolować, ale wszyscy mają takie same warunki, więc staramy się sobie z tym poradzić. Szczerze mówiąc, nie rozumiem, dlaczego są różne – kontynuowała.
- W zeszłym roku rozmawialiśmy z Paulą Badosa ze Stevem [Simonem] o przejściu na męskie piłki. Nie sądzę, żeby to był problem, bo to wciąż ta sama firma - zakończyła.
US Open rozpocznie się już 29 sierpnia. I nie zanosi się na to, by piłki zostały tak szybko zmienione. Moim zdaniem Iga powinna skupić się na tym, by po prostu grać jak najlepiej, nie bacząc na czynniki zewnętrzne - jak wiatr w Toronto czy wspomniane piłki. Warunki bowiem są takie same dla każdej tenisistki, i wygrywa ten kto był zwyczajnie lepszy danego dnia.
