Ostatnie pożegnanie śp. Marka Ożgi
O tej tragedii informowaliśmy: Nowy Grębów. W wypadku zginął Marek Ożga, wicedyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego, radny Rady Powiatu Tarnobrzeskiego.
Śp. Marek Ożga pozostawił w żałobie żonę, dwie córki z rodzinami, brata, siostrę i dalszą rodzinę. Mieszkał w Krawcach, tam też w sobotę zorganizowano uroczystości pogrzebowe. We mszy świętej odprawionej w miejscowym kościele, wzięły udział setki osób, które znały i ceniły zmarłego. Było ponad 20 pocztów sztandarowych straży pożarnej z całego regionu (Marek Ożga był prezesem Ochotniczej Straży Pożarnej w Krawcach), była rodzina, przyjaciele, współpracownicy. W intencji zmarłego zamówiono aż 220 mszy świętych, nie licząc tych od uczestników pogrzebu.
W ostatniej ziemskiej drodze śp. Markowi Ożdze towarzyszyło wiele znanych osób, przedstawicieli między innymi władzy rządowej i samorządowej. Był poseł, wiceminister infrastruktury Rafał Weber, prezydent Stalowej Woli Lucjusz Nadbereżny, starosta tarnobrzeski Jerzy Sudoł, wicestarosta tarnobrzeski Jacek Rożek, wójt gminy Grębów Kazimierz Skóra, wójt gminy Gorzyce Leszek Surdy, wójt gminy Pysznica Łukasz Bajgierowicz, dyrektor szpitala w Nowej Dębie Wiesława Barzycka, dyrektor WORD Tarnobrzeg Kamil Kalinka, komendant miejski PSP w Tarnobrzegu młodszy brygadier Daniel Myszka, zastępca komendanta miejskiego PSP w Tarnobrzegu brygadier Jacek Widuch, brygadier Piotr Kędzior, zastępca komendanta powiatowego PSP w Mielcu, byli komendanci wojewódzcy i miejscy PSP w Tarnobrzegu, prezesi wielu jednostek OSP z regionu, przedstawiciele władzy samorządowej niższego szczebla.
W kazaniu ksiądz kanonik Eugeniusz Różański - proboszcz parafii Wydrza, wielokrotnie podkreślał ogromne zasługi śp. Marka Ożgi, którego dowodem był wypełniony po brzegi kościół w Krawcach oraz wypełniony plac przy kościele.
- Trzynaście lat temu zmarła jego mama, siedem lat temu zmarł jego tato. Od trzynastu lat Marek każdego dnia, w świątek i piątek, w upał, w mróz i w ulewę, przychodził na ich grób zapalić znicz. Można by powiedzieć, że przychodził do nich jakby na kawę. Teraz spocznie naprzeciw nich, będą razem - mówił kapłan.
