Ostatni strzał odebrał złoto
Przekonał się o tym nasz jedyny olimpijski medalista w tej konkurencji - Tomasz Sikora. W Turynie (2006 rok) Polakowi nie szło zbyt dobrze - zajął 19. miejsce w sprincie, 21. w biegu długim oraz 18. w biegu pościgowym. Zewsząd spływała krytyka, a nasz zawodnik nosił się nawet z zamiarem rezygnacji ze startu w ostatniej konkurencji.
W biegu ze startu wspólnego ostatecznie wystartował, a dzięki znakomitej celności trzymał się za plecami faworyta, Norwega Ole Einara Bjoerndalena. Obydwaj na ostatnie strzelanie wbiegli równocześnie. Szybciej strzelał rywal, ale popełnił dwa błędy. Ostatni strzał spudłował także Tomek, co miało znaczenie dla końcowych wyników. Choć nasz biathlonista jako pierwszy ruszył na trasę, tuż za jego plecami był Niemiec Michael Greis, który ostatecznie jako pierwszy przekroczył linię mety.
- Musiałem czekać aż do ostatniego startu, dlatego wyglądam tak jak wyglądam - mówił wzruszony tuż po wywalczeniu srebrnego medalu Sikora.
Problemy ze strzelaniem
Pochodzi z Wodzisławia Śląskiego. Ojciec był górnikiem, matka pracowała w handlu. Ze sportem zetknął się w szkole - w podstawówce, do której uczęszczał, młodzież uczyła się biegania na nartach i nie inaczej było w przypadku późniejszego medalisty olimpijskiego.
- Biegaliśmy dookoła szkoły i kościoła, który był naprzeciwko. Na początku się nie wyróżniałem, wręcz byłem gdzieś pod koniec stawki. Dopiero ostatnie dwa lata szkoły były dla mnie lepsze - wspominał swoje początki w jednym z wywiadów biathlonista.
Gdy miał piętnaście lat, trafił do klubu SKS Ryfama Rybnik. Wtedy też zaczął profesjonalnie uprawiać biathlon. Po pewnym czasie pojawiły się pierwsze sukcesy - w 1992 roku zdobył dwa złote medale podczas juniorskich mistrzostw Polski. Szybko trafił do narodowej kadry i już rok później został wicemistrzem świata juniorów w sprincie.
- Miałem jednak olbrzymie problemy ze strzelaniem. Bardzo wiele czasu poświęcaliśmy na doskonalenie tego elementu - wspominał po latach.
Jedyny polski mistrz świata
W 1995 roku, niespełna dwa miesiące po 21. urodzinach, zanotował jeden z największych sukcesów w karierze - wywalczył tytuł mistrza świata w biegu na 20 kilometrów. Do dziś pozostaje jedynym Polakiem, który stanął na najwyższym stopniu podium, choć niewiele brakowało, by triumf przeszedł mu koło nosa.
- Na trzecim strzelaniu zablokował się magazynek. Musiałem go wyciągnąć, a naboje się rozsypały. Całe strzelanie wyszło wtedy coś około minuty i dwudziestu sekund. Strasznie długo. Strata była bardzo duża. Spadłem wtedy, jak dobrze pamiętam, na drugie miejsce - wspominał po latach.
Paradoksalnie wspomniana sytuacja pomogła Polakowi, z którego zeszła presja, a dzięki udanej ostatniej części rywalizacji okazał się najlepszy.
Drugie miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata (2009), najlepszy sprinter sezonu 2005-06, trzy medale mistrzostw świata i 23. miejsca na podium PŚ, to inne sukcesy zanotowane w trakcie kariery przez znakomitego zawodnika.
- Urok biathlonu polega na tym, że do ostatniego strzału nie wiemy, kto zwycięży. Może być zdecydowany lider, który na ostatnim strzelaniu straci wszystko. Dlatego ten sport tak kochałem - podsumował Sikora.
