Tomasz Szmydt oskarżony
Tomasz Szmydt oskarżony o szpiegostwo
Tomasz Szmydt, który uciekł na Białoruś i poprosił tam o ochronę, otrzymał zarzuty z artykułu 130 par. 1 oraz art. 130 par. 5 Kodeksu karnego.
Artykuł ten stanowi, że kto bierze udział w działalności obcego wywiadu albo działa na jego rzecz przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 5.
W paragrafie 5 wspomnianego artykułu stwierdza się, że jeśli tego czynu dopuści się funkcjonariusz publiczny oraz osoba pełniąca dyspozycyjnie terytorialną służbę wojskową, kara to minimum 8 lat w więzieniu lub dożywocie.
O postawieniu zarzutów poinformowała PAP rzeczniczka prasowa Prokuratora Generalnego prok. Anna Adamiak. Oznacza to, że były sędzia ma już oficjalnie status osoby podejrzanej.
Wcześniej Naczelny Sąd Administracyjny poinformował o zrzeczeniu się przez Szmydta urzędu sędziego.
Szmydt: Łukaszenka obiecuje ochronę
Szmydt od momentu ucieczki na Białoruś jest aktywny w tamtejszych oraz rosyjskich mediach propagandowych. Udzielił nawet wywiadu słynnemu propagandyście Kremla Władimirowi Sołowiowowi.
W swoich wypowiedziach wychwala rządy na Białorusi, krytykuje natomiast Polskę. Powtarza również tezy rosyjskiej propagandy dotyczące relacji Polski z Ukrainą.
9 maja na platformie X Szmydt opublikował filmik, jak spaceruje po Mińsku w wyraźnie dobrym nastroju, m.in. na Placu Zwycięstwa, gdzie trwały przygotowania do świętowania Dnia Zwycięstwa.
W czwartek na jego temat zabrał głos Alaksandr Łukaszenka, który stwierdził, że trzeba zapewnić ochronę Szmydtowi, gdyż rzekomo polskie służby mogłyby mu zrobić krzywdę.
Tomasz Szmydt pobity? Komentarze w sieci
Jednak już 10 maja pojawił się kolejny wpis na koncie Szmydta na platformie społecznościowej X. Tym razem zbieg nie miał już uśmiechniętej miny, jego oczy biegały co chwilę w bok, jakby patrzył na kogoś, kto dyktuje mu słowa wypowiedzi.
A w swej wypowiedzi Szmydt wychwalał białoruskiego dyktatora Alaksandra Łukaszenkę, mówiąc, że to mądry przywódca, mający dobre serce.
Jednak na twarzy Szmydta widać było zasinienia wokół prawego oka, mogące świadczyć o uderzeniu w tę część głowy.
Odbiór tego nagrania przez internautów był jednoznaczny: większość podejrzewa, że podejrzany o szpiegostwo na rzecz rosyjskich i białoruskich służb został pobity.
Dziennikarz Salonu24 Marcin Dobski skomentował: "Kabaret limo".
Bartosz Wieliński z Gazety Wyborczej napisał z ironią na platformie X: - A cóż to za sine plamy ma pan zdrajca pod okiem. Czy to ślady po słynnej łukaszenkowskiej gościnności?
Według ekspertów pokazanie wizerunku Szmydta z wyraźnymi śladami pobicia, to celowy zabieg służb Łukaszenki. Cała bowiem działalność publiczna agenta jest sterowana przez służby i wszystko ma jakiś cel, np. zastraszenia.
Wielu ekspertów uważa, że Szmydt będzie teraz robił wszystko, co polecą mu służby białoruskie lub rosyjskie i starał się przekonywać, że jest im wciąż przydatny. Jeśli stanie się bezużyteczny, może podzielić los innego polskiego uciekiniera na Białoruś - żołnierza Emila Czeczki, który najpierw był bohaterem reżimowych mediów Łukaszenki, a po kilku tygodniach zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach na Białorusi. Tamtejsze służby podały, że popełnił samobójstwo.
