Trzecia część meczu

Robert Małolepszy
Polskapresse
Widzieli Państwo kiedyś mecz rugby? Kości trzeszczą, czasem leje się krew, nikt nie udaje. A jeśli już, to co najwyżej, że nic go nie boli, byle tylko rywal nie pomyślał, że jest słaby. O rugby i o sporcie w ogóle pomyślałem sobie, gdy oglądałem relacje z Gdyni.

Co wspólnego ma rugby z uroczystościami XXX-lecia Solidarności, poza tym, że w Gdyni jest przepiękny Narodowy Stadion Rugby i gra jedna z najlepszych polskich drużyn - Arka Gdynia. No więc w rugby funkcjonuje tzw. trzecia część meczu. Choćby nie wiem, jak ostro było na boisku, po meczu zawodnicy zawsze podają sobie ręce, piją piwo, ba, bywa, że bawią się do rana.

Zresztą takich przykładów ze sportu można podawać wiele. Włodzimierz Lubański grał w Górniku Zabrze, Kazimierz Deyna w Legii. Na boisku byli śmiertelnymi wrogami. A później ten pierwszy poprosił drugiego na świadka na ślubie.

Przed kolejnym jubileuszem zapraszam więc działaczy i polityków na mecz rugby. Niech zobaczą, na czym polega trzecia część meczu, i dopiero później się spotykają. Bo jest czas walki i czas świętowania.
No, chyba że oni wszyscy udają. Robią szopkę przed nami, jak bokserzy przed walką. Pięściarzom chodzi zawsze o to, by sprzedać jak najwięcej biletów. O co chodzi bohaterom przedstawienia z Gdyni? Domyślcie się sami...

Wróć na i.pl Portal i.pl