Spis treści
Zbliżamy się do rozejmu między Rosją a Ukrainą
W poniedziałek mijają trzy lata od agresji Rosji na Ukrainę na pełną skalę.
Marcin Ociepa, poseł PiS, który był wiceministrem obrony narodowej, kiedy wybuchła wojna, pytany przez i.pl o to, w jakim momencie wojny jesteśmy, odpowiedział, że „obecnie zbliżamy się do rozejmu”.
Trump zakończy wojnę?
Pytany, czy w kontekście rozejmu, wiąże nadzieję z prezydentem USA, Donaldem Trumpem, odpowiedział, że ma „mieszane odczucia”.
– Na pewno jest tak, że Donald Trump chce zakończyć tę wojnę i ma na to pomysł, w przeciwieństwie do Europy, która psioczy, ale sama nie ma innego pomysłu. Rzecz w tym, że my przespaliśmy ten moment. Mówię nie o Polsce, tylko o Europie. Dzisiaj jesteś w takiej sytuacji, że dojdzie do rozejmu, gdzie Ukraina – de facto – utraci część swojego terytorium – mówił.
Było możliwe, aby Ukraina nie utraciła części terytorium?
Poseł PiS pytany o to, czy było możliwe, żeby Ukraina nie utraciła części terytorium, odpowiedział, że „to było możliwe tylko w przypadku pokonania Rosji w polu walki”.
– Dlatego niezbędna była pomoc militarna na taką skalę, która by to Ukraińcom umożliwiła. Potrzebna była determinacja Ukraińców, a oni to pokazują od trzech lat, że jej nie brakuje i pomoc sprzętowa oraz finansowa Zachodu. Gdyby państwa Zachodu pomogły w takiej skali Ukrainie, jak Polska, mielibyśmy zupełnie inną sytuację na polu walki. Może nie taką, że Ukraina nic by nie straciła, ale nie straciłaby tak wiele – tłumaczył.
Jakie rozstrzygnięcie wojny na Ukrainie byłoby najkorzystniejsze?
Były wiceszef MON pytany o to, jakie rozstrzygnięcie wojny na Ukrainie, byłoby najkorzystniejsze z punktu widzenia Polski, powiedział, że „przede wszystkim w zgodzie z prawem międzynarodowym, które sprzyja państwom średnim i małym, a Polska jest państwem średnim”.
– To znaczy, że nie wolno siłą zabierać terytorium innego państwa oraz rozwiązanie, które byłoby sprawiedliwym i trwałym pokojem – mówił.
Podkreślił, że „dzisiaj widzimy, że jest poważny spór terytorialny między Rosją a Ukrainą”.
– Ale to jest spór jeszcze głębszy, bo w gruncie rzeczy Rosja nie uznaje suwerenności państwowej Ukrainy. Nie chodzi tylko o terytorium w znaczeniu metrów kwadratowych czy kilometrów kwadratowych, tylko chodzi o to, żeby Ukraina była państwem upadłem – ocenił.
To, że wojna trwa aż trzy lata, jest sukcesem Ukrainy?
Na uwagę, że na początku tej wojny mówiło się, że Putin miał nadzieję, że Ukraina upadnie w kilka dni, a mimo tego Ukraina jednak broni się już trzeci rok, oczywiście dzięki naszej pomocy między innymi i pytany, czy należy to rozpatrywać w kategorii sukcesu, że Ukraina aż tyle czasu nie dała się pokonać, odpowiedział, że „tak i nie tylko sukcesu samej Ukrainy”.
– Chociaż przedłużanie tej wojny i to, że ona trwa aż trzy lata, to porażka społeczności międzynarodowej. Każda wojna jest porażką i nie ma się z czego cieszyć. Można gratulować Ukraińcom, że się nie dali, natomiast – w gruncie rzeczy – to jest zła informacja dla nas wszystkich, że wojny w XXI wieku mogą tyle trwać – powiedział.
Podkreślił, że „z drugiej strony – to dobrze dla Polski, dlatego, że im więcej czołgów Rosji, zostanie zniszczonych na Ukrainie, tym potencjalnie mniej będzie zagrażać Polsce”.
– Te słowa dedykuję wszystkim malkontentom, którzy krytykowali pomoc wojskową dla Ukrainy. Myśmy jej udzielali nie tylko z myślą o Ukraińcach, ale przede wszystkim o obywatelach Polski, którym grożą i groziły rosyjskie czołgi – stwierdził.
Zagrożenie ze strony Rosji jest realne?
Marcin Ociepa pytany, czy jego słowa należy rozumieć tak, że zagrożenie Polski ze strony Rosji jest realne, odpowiedział, że tak.
– Ma ono charakter strukturalny i strategiczny. Rosja nie uznaje państw małych i średnich, uznaje tylko duże mocarstwa, a cała reszta to ich strefy wpływów. W rosyjskiej doktrynie politycznej Polska czy Europa Środkowo-Wschodnia, leżą w ich strefie wpływów. Pytanie brzmi – czy my się w tej strefie widzimy? Rozumiem, że nie, bo od wieków to udowadnialiśmy. Trwa pewnego rodzaju napięcie, które będzie trwać tak długo, dopóty Rosja będzie państwem autorytarnym i rozumującym w kategoriach stref wpływów. W związku z tym zawsze to zagrożenie będzie nad nami wisieć, chyba, że sama Rosja się zmieni – podkreślił.