Świadczyć o tym może ostatnia bezpośrednia rywalizacja pomiędzy obydwoma zawodnikami. W sierpniu w Montrealu losy awansu rozstrzygnął dopiero trzeci set, a całe spotkanie trwało niemal tyle samo czasu, co pierwsza potyczka Polaka w stolicy Austrii. Tylko pół godziny krócej spędzili obaj panowie na korcie tydzień przed kanadyjską potyczką, gdy Fin w Waszyngtonie odniósł zwycięstwo nad naszym najlepszym tenisistą.
Rywal Hurkacza z piątej dziesiątki rankingu ATP
Fin na papierze nie wydaje się być przesadnie trudnym rywalem. Zajmujący 43 miejsce w rankingu ATP tenisista w 2022 roku nie zanotował żadnych większych sukcesów, tylko raz dotarł do finału (w styczniu w Pune, turniej rangi 250) i zaledwie trzykrotnie w ciągu niemal dziesięciu miesięcy wygrał mecz z zawodnikiem plasującym się w klasyfikacji w czołowej dwudziestce.
W czwartek nie liczby ani dotychczasowe osiągnięcia będą mieć znaczenie, ale aktualna dyspozycja. Wnioskując po ubiegłotygodniowym zmaganiach forma Ruusuvuoriego jest co najmniej przyzwoita. Najbliższy rywal Hurkacza dotarł do półfinału turnieju w Sztokholmie, w którym uległ Stefanowi Tsitsipasowi, godny uwagi jest jednak jego mecz ćwierćfinałowy.
Frances Tiafoe - trudny rywal dla Hurkacza, łatwy dla Ruusuvuoriego
Rywalem Fina w walce o miejsce w czwórce w stolicy Szwecji był Tiafoe, z którym we wtorek Polak rozgrywał długi mecz. Ruusuvuori z Amerykaninem kilka dni wcześniej uporał się szybko i bez kłopotów, a w spotkaniu trwającym niespełna 65 minut pozwolił przeciwnikowi na wygranie zaledwie trzech gemów.
O tym, że najbliższy przeciwnik najlepszego polskiego tenisisty jest w niezłej formie może świadczyć także stosunkowo łatwa wygrana w pierwszej rundzie turnieju w Wiedniu z Włochem Lorenzo Sonego (6:3, 6:2), z którym Hurkacz ma niekorzystny bilans spotkań. Niezależnie od dyspozycji rywala to Polak będzie faworytem potyczki w drugiej rundzie turnieju w Wiedniu.
