- W niedzielę zostaliśmy zadysponowani trzema zastępami do zawalonego domu w Koniakowie na Legierach. Działania zastępów w pierwszej kolejności polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia oraz sprawdzeniu czy wewnątrz nie znajduje się jakaś osoba, na szczęście nie było nikogo. Później za pomocą koparki przystąpiliśmy do usunięcia dachu oraz reszty konstrukcji z lokalnej drogi - relacjonują strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej Koniaków Centrum.
W działaniach brały udział również zastęp z OSP Koniaków Kosarzyska, 2 zastępy z JRG Ustroń, pogotowie energetyczne i policja. Działania zakończono o godz 22:05.
Na szczęście dom był niezamieszkały, ale jak przyznaje Bolesław Haratyk, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej Koniaków Centrum, sytuacja wygląda coraz gorzej.
- Bardzo ciężko, ciągle sypie, mocno wieje. My mamy nawet problem z wyjazdem z garażu. Wszędzie są dwumetrowe, nawet trzymetrowe bandy śniegu. Nie ma śniegu już gdzie odrzucać - mówi.
Jak tłumaczy, dom na Legierach zawalił się, bo na dachu była gruba, ponad metrowa warstwa śniegu. Część konstrukcji obaliła się na lokalną drogę.
- Dzisiaj boczne drogi już są w miarę przejezdne. Wczoraj byliśmy na przysiółku przy zawalonym drzewie, lekkim terenowym samochodem dojechaliśmy, ale ciężkim wozem nie dalibyśmy rady - tłumaczy.
Faktycznie, w Koniakowie, Istebnej i Jaworzynce sytuacja jest bardzo trudna, a prognozy pogody zapowiadają, że w najbliższych dniach nie przestanie padać.
- Mieliśmy już ciężkie zimy, ale chyba nigdy nie padało tak długo. W poprzednich latach napadało śniegu, później przez tydzień mieliśmy czas, żeby wszystko uporządkować i znowu padało. Teraz sypie non stop. Kręgosłup już boli od tego śniegu, łopaty są cały czas w ruchu - mówi Bolesław Haratyk.
W Beskidach obowiązuje trzeci stopień zagrożenia lawinowego w rejonie Babiej Góry.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
TYDZIEŃ Magazyn reporterów DZ
Finał akcji DZ "Wybierz sobie Mikołaja"