Delegacjom Polski i Czech nie udało się uzgodnić treści porozumienia ws. kopalni Turów. Rozmowy zostały zerwane 30 września. Do tej pory odbyło się 17 spotkań przedstawicieli resortów ochrony środowiska i spraw zagranicznych.
20 września TSUE postanowił, że Polska ma płacić Komisji Europejskiej 500 tys. euro dziennie za niewdrożenie środków tymczasowych i niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów.
Anna Moskwa, minister klimatu i środowiska pytana przez polskatimes.pl o to, kto wejdzie w skład zespołu negocjacyjnego ze stroną czeską powiedziała, że „w spotkaniu czeskim odpowiednikiem weźmie niewielka grupa osób”. – W tej chwili trwają jeszcze ostatnie ustalenia odnośnie ostatecznego kształtu delegacji – dodała.
Poprzednie rozmowy trwały bardzo długo, a mimo tego zakończyły się fiaskiem. Minister Anna Moskwa pytana o strategię na to, żeby te, które zostaną w piątek wznowione, zakończyły się sukcesem odpowiedziała, że „zostało bardzo niewiele do wynegocjowania”.
– Wydaje się, że jedno spotkanie wystarczy, aby zamknąć rozmowy. Tych kilka tygodni po okresie kampanii wyborczej, pozwoliło stronie czeskiej zrobić krok w tył. Będzie to pierwsze spotkanie zarówno po zmianach w polskim rządzie, jak i po wyborach w Republice Czeskiej. Propozycja, jaką przedstawimy w Pradze jest bardzo konkretna i zawiera wszystkie elementy, na której stronie czeskiej od początku zależało. Zabezpiecza ona interesy lokalnych społeczności, najbardziej narażonych na oddziaływanie kopalni. Zawiera też propozycję naszych zobowiązań do wzmocnienia monitorowania oddziaływania kopalni w zakresie emisji pyłów, generowania hałasu i wpływu na wody podziemne – dodała.
Minister klimatu i środowiska dopytywana przez polskatimes.pl o to, czy już w piątek możemy spodziewać się jakiegoś przełomu w rozmowach odpowiedziała, że „wszystko zależy od naszych czeskich partnerów”. – Do Pragi jedziemy z korzystną dla nich propozycją, licząc, że zostanie ona przyjęta w najszybszym możliwym terminie i pozwoli na polubowne rozwiązanie tego sporu. Zależy przecież na tym zarówno stronie polskiej, jak i czeskiej. Nie potrzebujemy pośrednictwa instytucji UE we wzajemnych relacjach – wyjaśniła.
