Grupa czterech biegaczy, Paweł Andrzejewicz, Grzegorz Wasiak, Damian Szukała i Andrzej Nóżka, jak sami o sobie napisali, przekraczających wszelkie normy przyzwoitości wagowej, ale sumiennie przygotowująca się do tego wydarzenia, biegała przez 24 godziny po trasie Crossu po Zielonym Lesie w Żarach. Pomagali im wszyscy, którzy chcieli. A było ich w tym roku naprawdę sporo.
Dlaczego w nocy i dlaczego w mróz?
-W tym roku po raz drugi postanowiliśmy sobie zrobić 24h godzinny trening, który nazwaliśmy Charytatywne 24h Mistrzostwa Świata Zielonego Lasu, podczas którego chcieliśmy zbierać karmę dla Żarskiego Schroniska. Utworzyliśmy wydarzenie na fb i zabraliśmy się za przygotowanie akcji, bo chcieliśmy, żeby było przede wszystkim bezpiecznie (sprzątanie i znakowanie trasy naszego treningu) oraz, żeby każdy kto się do nas przyłączy, dostał jakąś pamiątkę (medal i dyplom). W tym miejscu dziękujemy wszystkim, którzy nam w tym bezinteresownie pomogli. Trzeba było wymyślić jakieś logo, zaprojektować medal i dyplom, zrobić medale, posprzątać i oznakować trasę, przygotować drzewo na ognisko-mówi w imieniu organizatorów Paweł Andrzejewicz.
Bieganie przez cała dobę w lesie wymaga oczywiście zmierzenia się z trasą w ciemnościach. Ale nie ilość przebytych kilometrów była ważna, tylko kilogramy karmy dla zwierząt dla Miejskiego Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Żarach. Uczestnicy oczywiście nie poprzestali na samym pożywieniu. Przynosili też akcesoria i koce.
-Nie tylko ludziom należy pomagać, ale bezbronnym stworzeniom też. To już drugi nasz udział w mistrzostwach. Jest to też za zachęta do wyjścia z domu i pobiegania-twierdzi Elżbieta Markulak, która przebiegła trasę razem z Mężem Zbyszkiem i synkiem Grzesiem.

Frekwencja przerosła oczekiwania
W ubiegłym roku uczestników, choć było ich jak na pandemiczne warunki dużo, było stanowczo mniej niż teraz. Na starcie przy basenie przy Źródlanej stawiło się ich ponad 40., a w trakcie biegania dołączali kolejni chętni. W sobotę rano do ich akcji przyłączył się Parkrun Żary. Dlaczego to robili?
-Lubię wyzwania, zawsze podziwiałem Przemka Bosaka za chęć do walki na takich biegach i sam chciałem się sprawdzić. Po drugie, akcja ma swój szczytny cel i chciałem również dołożyć swoją cegiełkę. Byłem tam od początku do końca i mimo wszelkich wyobrażeń jak to może wyglądać, ani razu nie trafiłem z nawet w przybliżeniu. Udało mi się pokonać dystans 97,56km (bynajmniej tak wskazuje zegarek). Trasa fajnie oznaczona, ponoć jak wszyscy żartowali, dzięki temu, że to nie ja ją znaczyłem. Jeżeli w przyszłym roku znów chłopaki z Ultra Beer Runners, znów będą organizować taką imprezę, zapewniam, że jeżeli zdrowie pozwoli, będę tam i znów będę się czołgać po tych szlakach- podsumował swój udział jeden z uczestników, Krzysztof Wąsowicz.
W Żarach nie boją się ciemności i zimna, bo mają ogień w ser...
Najważniejsze były nie kilometry, tylko kilogramy!
Po dobie przemierzania bardzo wymagającej trasy w Zielonym Lesie organizatorzy zapełnili 3 bagażniki swoich aut.
Jeszcze raz dziękujemy za karmę i gratulujemy wszystkim uczestnikom, którzy zostali Mistrzami Świata. Jeżeli dalej tak pójdzie, to w przyszłym roku zamówimy ciężarówkę- śmieje się Paweł Andrzejewicz.
