Wdowa po rosyjskim opozycjoniście Julia Nawalna oddała głos w wyborach prezydenckich w Berlinie. W ślad za nią poszły tysiące osób, które posłuchały jej wezwania do zorganizowania „południowych protestów przeciwko Putinowi” w ambasadach na całym świecie.
Ona sama przyznała, że wpisała na karcie do głosowania nazwisko swojego męża.
W rozmowie z reporterami mówiła: Napisałam nazwisko Nawalnego. Nie może być tak, że na miesiąc przed kampanią prezydencką, na miesiąc przed wyborami, zginął przebywający w więzieniu główny przeciwnik Putina.
Apelowała do Rosjan o odwagę
Wysyłając wiadomość do narodu rosyjskiego, aktywistka mówiła swoim zwolennikom: Bądźcie odważni, pewnego dnia zwyciężymy.
Zapytana, czy ma wiadomość dla Putina, Nawalna odparła: Proszę, przestańcie prosić o wiadomości ode mnie lub od kogoś innego dla Putina. Z Putinem nie może być żadnych negocjacji, bo to zabójca, to gangster.
Protestowali przeciwko Putinowi
Protestujący pokazywali postać Putina skąpanego we krwi z flagą Ukrainy na boku oraz podarte karty do głosowania w urnach wyborczych.
Uwagi wdowy pojawiły się na kilka godzin przed zapewnieniem sobie przez Putina zwycięstwa w wyborach. Zdobył 87,8% głosów.
Aleksiej Nawalny zmarł w zeszłym miesiącu w kolonii karnej w Arktyce po tym, jak zakazano mu kandydowania w wyborach prezydenckich.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
