"Społeczna lodówka" to inicjatywa Jana Piontka, który oprócz tego, że jest radnym osiedlowym działa jeszcze w banku żywności. Jak mówi Piontek, lodówka powstała z myślą o osobach potrzebujących, których w okolicy nie brakuje.
- Pod swoją opieką mam 500 osób. Część z nich to osoby, które mają kartę z MOPS-u, a część to osoby biedne, które takiej karty nie posiadają. Są to emeryci, ale także osoby młode z problemami - przyznaje Jan Piontek i dodaje: - Lodówka jest otwarta cały czas. Każdy może włożyć do niej produkty, a także je z niej wyjąć. Codziennie przybywa jogurtów, chleba czy pasztetów. Dziś rano były cztery, został tylko jeden - pokazuje nam pan Jan.
Po chwili nie ma już i tego ostatniego pasztetu. Bo przy lodówce cały czas pojawiają się osoby, które nieśmiało spoglądają w stronę produktów. Pytają dla kogo jest jedzenie i czy mogą wziąć. - Też mogę? Bardzo dziękuje - mówi jeden z mieszkańców Szczepina i wyciąga z lodówki pasztet, mąkę, makaron i ciastka.
Sama lodówka też została podarowana w czynie społecznym. Bo pan Jan chciał ją kupić, gdy likwidowano sklep. - Wyceniono ją na tysiąc złotych, ale gdy pani, która ją sprzedawała, usłyszała, że będzie to lodówka społeczna, dała mi ją za darmo. Popłakałem się - przyznaje Jan Piontek.
"Społeczna lodówka" jest pierwszą tego typu inicjatywą we Wrocławiu (oprócz "społecznej lodówki" w akademiku Arka, z której mogą korzystać tylko studenci). Pan Jan chce, by podobne lodówki powstały też w innych lokalizacjach na Szczepinie. Niewykluczone też, że "społeczne lodówki" postawione zostaną także na Nowym Dworze, gdyż tamtejsza rada osiedla już jest zainteresowana inicjatywą.
- Szczepin to osiedle starszych ludzi. Biednych, którzy jednak wstydzą się i nie posiadają karty z MOPS-u. Są zdani tylko na siebie. A co może emerytka, która ma 1200 złotych miesięcznie? - pyta pan Jan. Zachęca też do korzystania z lodówki. Zarówno osoby, które przynoszą produkty, jak też i te, które z niej produkty mogą zabrać.
ZOBACZ TAKŻE: ZAGADKI I TAJEMNICE DOLNEGO ŚLĄSKA