Wenezuela na skraju wojny domowej. Prezydent Maduro: jak przegram wybory, będzie krwawa łaźnia

Grzegorz Kuczyński
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
Niegdyś jeden z najbogatszych krajów Ameryki Południowej. Po ćwierćwieczu rządów populistów pogrążony w biedzie, opuszczony przez miliony ludzi. Wenezuela za kilka dni będzie wybierać prezydenta. Ten obecny, panujący od jedenastu lat Nicolas Maduro, grozi „krwawą łaźnią”, jeśli przegra. A wszystkie uczciwe sondaże wskazują, że reżimu chavistów ulegnie opozycji. Są trzy scenariusze, każdy krwawy w mniejszym lub większym stopniu. Ale tylko w jednym jest szansa, by Wenezuela nie pogrążyła się w jeszcze większym chaosie i nie uciekły z niej kolejne miliony mieszkańców.

Spis treści

Wybory prezydenckie w Wenezueli zaplanowano na 28 lipca, a wszystkie sondaże wskazują, że prezydent Nicolas Maduro przegra sromotnie z kandydatem demokratycznej opozycji, Edmundo Gonzalezem Urrutią. Jeśli same głosy zadecydują, to będzie koniec ćwierćwiecza populistycznych rządów „chavistów”. Pytanie brzmi, czy szef autorytarnego reżimu zaakceptuje porażkę, czy w ogóle pozwoli na wolne wybory?

Zastępczy kandydat opozycji

W najbliższą niedzielę dwadzieścia jeden milionów wyborców będzie mogło oddać głos w wyborach prezydenckich Nicolas Maduro ubiega się o trzecią sześcioletnią kadencję przeciwko Edmundo Gonzalezowi Urrutii i ośmiu innym kandydatom. Pod jego rządami gospodarka skurczyła się o ponad połowę, przestrzeń polityczna została zamknięta, a wielu Wenezuelczyków zagłosowało nogami. Prawie osiem milionów ludzi, czyli około jedna piąta populacji, opuściło kraj od czasu objęcia urzędu przez Maduro w 2013 r. Większość z nich pozostała w Ameryce Łacińskiej i na Karaibach; szacuje się, że prawie trzy miliony mieszkają w sąsiedniej Kolumbii. Edmundo Gonzalez Urrutia. emerytowany dyplomata, jest kandydatem Platformy Jedności, głównej koalicji opozycji. Obecnie ma znaczną przewagę w niezależnych sondażach. Rząd zatwierdził udział w wyborach ośmiu innych kandydatów, których łączny wynik wynosi około 10 procent lub mniej.

Na swoich wiecach Maduro straszy rozlewem krwi, jeśli wyniki nie będą, jakich oczekuje
Na swoich wiecach Maduro straszy rozlewem krwi, jeśli wyniki nie będą, jakich oczekuje PAP/EPA

Media rządowe powtarzają od kilku dni ostrzeżenia Nicolasa Maduro, który przemawiając na wiecu zagroził, że jeśli nie zostanie w nich ponownie wybrany na szefa państwa, "Wenezuelę czeka nieuchronnie krwawa łaźnia". Ostrzegł, że wynik głosowania zadecyduje o przyszłości kraju: „Czy stanie się Wenezuelą pokojową, czy też Wenezuelą targaną przemocą i konfliktami. Pokój albo wojna”.

Chwilę wcześniej liderka opozycji (uniemożliwiono jej sztuczkami prawnymi start w wyborach) Maria Corina Machado poinformowała, że nieznani sprawcy przecięli przewody hamulcowe w jej samochodzie. Co jest o tyle ważne, że reżim zabronił jej poruszania się drogą powietrzną, a Machado dwoi się i troi w całym kraju, by wspierać Edmundo Gonzalesa Urrutię. Zresztą dopiero co aresztowano też szefa jej ochrony…

Chavez ojcem systemu

To będzie najpoważniejszy od wielu lat test dla populistycznego reżimu założonego w 1998 roku przez charyzmatycznego oficera armii. Hugo Chavez doszedł do władzy i wykorzystał ogromne rezerwy ropy naftowej w Wenezueli (największe na świecie) oraz rosnące wtedy ceny „czarnego złota”, aby zapewnić subsydiowane towary i usługi rodakom, zmniejszając wskaźnik skrajnego ubóstwa o 15 procent. Rozszerzył usługi socjalne, uruchomił budownictwo komunalne na wielką skalę, otwierał kliniki świadczące bezpłatne usługi zdrowotne, zainwestował w darmową edukację. Wszystko dzięki naftowej bonanzie, która w latach 1999-2011 wygenerowała w tym okresie przychody szacowane na około 981 miliardów dolarów!

Jednak lata złego zarządzania gospodarką i korupcji pod rządami Chaveza przekształciły sprawnie zarządzany państwowy monopol naftowy PDVSA w dysfunkcyjną, skorumpowaną i rozdętą instytucję zarządzaną przez wojskowych i politycznych sojuszników reżimu, którym brakowało doświadczonych techników. Chavez pogłębił również zależność Wenezueli od eksportu ropy naftowej - udział paliw w całkowitym eksporcie wzrósł z około 71% w 1998 roku do prawie 98% w 2013 roku. Dlatego też załamanie światowych cen ropy naftowej w 2014 r. doprowadziło do gospodarczego załamania w Wenezueli.

Załamanie gospodarcze Wenezueli

Po śmierci Chaveza (nowotwór) w 2013 r., jego wybrany wcześniej następca, Nicolas Maduro, próbował powstrzymać zapaść gospodarczą Wenezueli poprzez drukowanie pieniędzy, wpychając kraj w wieloletnią hiperinflację. Gwałtownie rosnące ceny doprowadziły do poważnych niedoborów artykułów pierwszej potrzeby, takich jak lekarstwa i żywność, wywołując ogólnokrajowe protesty i zamieszki. W 2014 r. w całym kraju wybuchły antyrządowe protesty na dużą skalę. W 2015 r. wyborcy wyrazili niezadowolenie, wybierając pierwsze od dwóch dekad Zgromadzenie Narodowe kontrolowane przez opozycję.

Maduro został jednak ponownie wybrany na drugą kadencję w maju 2018 r., pomimo bojkotu i oskarżeń o oszustwa wyborcze, w tym ze strony czternastu krajów znanych jako Grupa Lima. Został oficjalnie zaprzysiężony na urząd w styczniu 2019 roku. Dwa tygodnie później, 15 stycznia, Zgromadzenie Narodowe uznało wybory Maduro za nielegalne, a lider opozycji Juan Guaido ogłosił, że obejmie urząd tymczasowego prezydenta do czasu przeprowadzenia wolnych i uczciwych wyborów, zgodnie z zasadami sukcesji zawartymi w konstytucji z 1999 roku. Guaido został szybko uznany za tymczasowego prezydenta Wenezueli przez Stany Zjednoczone, Kanadę, większość państw Unii Europejskiej i Organizację Państw Amerykańskich.

Opozycja jest pewna wygranej. Przejęciu władzy może zapobiec tylko bezprawne działanie władz
Opozycja jest pewna wygranej. Przejęciu władzy może zapobiec tylko bezprawne działanie władz PAP/EPA

Maduro zachował jednak poparcie kilku kluczowych przyjaciół, w tym Chin, Kuby, Rosji i Turcji. Rosja nadal wspierała rząd Maduro, wysyłając wojsko do Wenezueli w marcu 2019 r. i pomagając rządowi uniknąć sankcji nałożonych na przemysł naftowy. Chiny nadal wspierały rząd Maduro, oferując pomoc w odbudowie krajowej sieci energetycznej. Groźby inwazji zewnętrznej (z Kolumbii przy wsparciu USA) nie ziściły się. Z czasem Guaido odszedł w polityczny niebyt.

W sytuacji kryzysu humanitarnego, na początku 2019 r. tysiące ludzi dziennie uciekały z kraju, głównie pieszo. W marcu 2019 r. doszło do ogólnokrajowych przerw w dostawach prądu, które pozostawiły miliony ludzi bez zasilania. Co więcej, ponieważ rząd nie był w stanie zapewnić usług socjalnych, Wenezuelczycy borykają się z poważnymi niedoborami żywności i leków oraz ciągłym rozprzestrzenianiem się chorób zakaźnych.

Zerwany układ Maduro

Zaostrzone sankcje zrobiły jednak swoje. Uzależniona od petrodolarów Wenezuela pogrążała się coraz bardziej w kryzysie. Maduro poszedł na układ. W październiku 2023 r. zgodziła się na przeprowadzenie konkurencyjnego, monitorowanego międzynarodowo wyścigu prezydenckiego, a W zamian Stany Zjednoczone zniosły sankcje nałożone na wenezuelski sektor naftowy i gazowy - jego główne źródło eksportu i dochodów - na sześć miesięcy, z możliwością ich ponownego nałożenia, jeśli Maduro nie wywiąże się ze swoich demokratycznych zobowiązań (tzw. układ z Barbados).

Maria Corina Machado, liderka opozycji
Maria Corina Machado, liderka opozycji PAP/EPA

Opozycja zjednoczyła się przy kandydatce na prezydenta Marii Corinie Machado. Jednak w styczniu 2024 r. kontrolowany przez reżim Sąd Najwyższy zakazał jej kandydowania przez 15 lat, powołując się na rzekome oszustwa, wykroczenia podatkowe i poparcie dla sankcji USA. Potem reżim eliminował w podobny sposób innych pojawiających się kandydatów opozycji. Stanęło ostatecznie na Gonzalesie Urrutii. Zaś Stany Zjednoczone uznały, że Maduro nie wywiązał się ze swoich zobowiązań i w kwietniu przywróciły sankcje sektorowe.

Trzy scenariusze

Machado, która w ubiegłym roku wygrała opozycyjne prawybory, prowadziła kampanię na rzecz Gonzalez Urrutii w całym kraju - podróżując drogą lądową, ponieważ ma zakaz latania, potępiając to, co według niej jest nieustannym oficjalnym nękaniem jej otoczenia i zwolenników. Od początku roku miały miejsce 102 aresztowania związanych z kampanią opozycji.

Niespełna dwa tygodnie przed wyborami prezydenckimi to jednak Maduro oskarżył opozycję, że "przygotowuje w kraju hekatombę i tragedię, aby odwrócić nieuchronny bieg wydarzeń, to jest reelekcję" dotychczasowego szefa państwa po 10 latach jego nieprzerwanych rządów. W tym samym czasie aresztowano szefa ochrony Machado… Istnieje nawet groźba, że władze zdyskwalifikują Gonzaleza jako kandydata tuż przed wyborami. To jeden z trzech scenariuszy. Dwa inne przewidują przegraną Maduro. W jednym wariancie godzi się z tym i oddaje władzę w zamian za bezpieczeństwo. W drugim, siłą reaguje na groźbę utraty władzy.

Co zrobi Maduro?

Niska frekwencja i ogromna kontrola nad zasobami publicznymi mogą pozwolić Maduro manipulować wynikami. Szczególnie, jeśli frekwencja wyborcza spadnie znacznie poniżej prognozowanych 60-70%. Rząd wydał już też miliardy dolarów od stycznia, podnosząc płace minimalne, wspierając krajową walutę i poprawiając wizerunek prezydenta. Zniwelowanie 5- lub 10-punktowej porażki za pomocą oszustwa to jedno; 30-punktowa przegrana to co innego. Co więcej, opozycja jest gotowa do przeprowadzenia exit polls i udokumentowania nieprawidłowości. Podobny wysiłek pozwolił opozycji Hondurasu udowodnić miażdżącą wygraną w 2021 r. i wywrzeć presję na partię rządzącą, aby się poddała.

Maduro liczy na lojalność aparatu bezpieczeństwa
Maduro liczy na lojalność aparatu bezpieczeństwa CRISTIAN HERNANDEZ AFP East News

Jeśli Maduro przegra, może negocjować pokojowe przekazanie władzy z opozycją. Ale prawdopodobnie ustąpi tylko wtedy, gdy opozycja przedstawi mu realną strategię wyjścia. Lewicowi prezydenci Kolumbii i Brazylii, którzy od czasu do czasu krytykowali i przepraszali Maduro, raczej nie będą publicznie naciskać na Maduro, by ustąpił, ale mogliby pośredniczyć w negocjacjach między rządem a opozycją w przypadku zakwestionowanych wyborów. Sęk w tym, że Maduro stoi w obliczu zarzutów o handel narkotykami i korupcję postawionych w Stanach Zjednoczonych, a wkrótce może stanąć przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym. MTK prowadzi dochodzenie w sprawie zbrodni przeciwko ludzkości, a także zatrudniania uzbrojonych gangów, znanych jako colectivos, do atakowania opozycji.

Bardziej prawdopodobne jest więc, że Maduro będzie manipulował wynikiem lub walczył z nim. Jego rząd mógłby sfałszować ostateczne wyniki. Jeśli różnica będzie zbyt duża do sfałszowania, Maduro ma sześć miesięcy na walkę z wynikiem w kontrolowanych przez siebie sądach, zanim nowa administracja przejmie władzę w styczniu 2025 roku.

Scenariusz siłowy

Dawniej bogate petropaństwo odnotowało spadek PKB o 80 procent w ciągu niecałej dekady. Większość Wenezuelczyków żyje obecnie za zaledwie kilka dolarów miesięcznie, a systemy opieki zdrowotnej i edukacji są w całkowitej ruinie. W prawie 70 procentach szpitali brakuje podstawowych usług i środków medycznych. Jeśli Maduro utrzyma władzę, prawdopodobnie kolejne miliony Wenezuelczyków dołączą do prawie ośmiu milionów obecnie mieszkających za granicą. Sondaż przeprowadzony w maju przez firmę Meganálisis szacuje, że około 40 procent Wenezuelczyków - około dziesięciu milionów ludzi, w tym wielu młodych - rozważy opuszczenie kraju jeśli nic się nie zmieni; większość z nich trafi do krajów sąsiednich.

Ale Maduro już jedną falę masowej emigracji przeżył. Dla niego liczy się władza. Prawdopodobnie będzie wolał zaryzykować trzymanie się u władzy, nawet po przegranych wyborach, niż polegać na obietnicach dotyczących przyszłego traktowania go po utracie władzy. Oczywiście, żeby wbrew wynikom trzymać rządy, Maduro musi mieć lojalność aparatu bezpieczeństwa (to akurat pewne), no i sił zbrojnych.

Jest bardzo prawdopodobne, że po ogłoszeniu wyniku wyborów, Wenezuelę ogarnie chaos
Jest bardzo prawdopodobne, że po ogłoszeniu wyniku wyborów, Wenezuelę ogarnie chaos zamieszki YURI CORTEZ AFP East News

Pod rządami Chaveza wojsko zostało ideologicznie zmienione przez nowy reżim. Maduro zaś zaczałą na masową skalę „kupować” generałów różnego rodzaju benefitami. Do 2023 r. prawie połowa wszystkich ministerstw rządowych znalazła się pod kontrolą wojska. Wraz ze stanowiskami kierowniczymi, które dały oficerom dostęp do zasobów państwowych, nastąpiła dramatyczna ekspansja wyższego korpusu, który liczy obecnie ponad 2000 generałów i admirałów, czyli około 1 na 60 żołnierzy; dla porównania w armii amerykańskiej jest to około 1 na 1400 żołnierzy. To oni mają zapewnić Maduro dalszą władzę, niezależnie od faktycznych wyników. Problem w tym, że jeśli wojsko przeprowadza pucz, to na ogół robi to kadra średniego szczebla. Nie generałowie i admirałowie czerpiący korzyści z sojuszu z władzą, ale pułkownicy.

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

g
gosc
24 lipca, 8:33, antyPiS:

USA uważają, że cała zachodnia półkula to ich strefa wpływów - doktryna Monroego. Oraz inna, zwana doktryną Kissingera - "to skur/wysyn, lecz nasz skur/wysyn”. Chile, Nikaragua, Meksyk, Panama, Haiti, Kuba a na drugiej półkuli Wietnam, Irak, Libia, obecnie Iran - albo jesteś grzeczny i wyznajesz American dream albo masz kłopoty. Ostatecznie - po coś Jankesi szkolą marines - świetnie wyszkolona ale cholernie drogą formację. Każdy marine przynajmniej raz na kontrakt musi gdzieś walczyć bo inaczej to stracone pieniądze podatnika. Sposób, jakim zniszczono Wenezuelę to powtórka z ZSRR. Carter wymusił na Arabii Saud obniżkę cen ropy, co potężnie uderzyło w opartą na tym surowcu radziecką gospodarkę. Dalej już poszło - jak Sojuz chciał sprzedać diamenty albo złoto - nagle taniały. Jak chciał kupić zboże - znikało z giełd i było bardzo drogie. Cenami można znakomicie manipulować. Jak sojusznik będzie płakał, że traci to dostanie kilka wojennych zabawek a do ich obsługi będzie miał bazę na swym terytorium. Od razu nabiera rozumu. W Wenezueli powtórzono sprawdzony w Chile, w Polsce, Gruzji czy Ukrainie schemat - za kilka mln dołków tworzy się opozycję której następnie się "pomaga". Ta po zdobyciu władzy (jak się manipuluje opinią i wygrywa wybory, zwł w kraju, gdzie społeczeństwo nie ma pojęcia o co chodzi -dodatkowa pomoc, płatna osobno) prosi USA o pomoc. Nie wyszło na Kubie ale w Guantanamo nadal jest amerykańska baza.

Twoja półkula zderza się z drugą

m
marek
"Niegdyś jeden z najbogatszych krajów Ameryki Południowej. Po ćwierćwieczu rządów populistów pogrążony w biedzie,"

Panie "dziennikarzu", problemy Wenezueli zaczęły się dawno, dawno temu.

"Sytuacja gospodarcza pogorszyła się na przełomie lat 70. i 80., kiedy to Arabia Saudyjska i USA zwiększyły swoją produkcję i eksport ropy, w wyniku czego ceny surowca osiągnęły historycznie najniższy pułap. W 1980 PKB na jednego mieszkańca Wenezueli zmniejszył się o ponad 20%, a dziewięć lat później płace realne spadły o dwie trzecie[29][98]. Państwo stanęło w obliczu kryzysu bilansu płatniczego[99]. Od końca lat 80. rządy centrowej Akcji Demokratycznej rozpoczęły realizację programu neoliberalnego inspirowanego przez MFW. Reformy przyniosły mieszane rezultaty[100]. Poskutkowały one zwiększeniem się dysproporcji między stanowiącą większość biedotą a bogatymi. Rząd zmniejszył podatki dla najbogatszych i podwyższył je dla osób biedniejszych. " Wypisz wymaluj Petru.

Kto lubi wiedzieć, może się dowiedzieć bez najmniejszych problemów.
U
USS wojtuś
Ten z warszawki już przestał dźgać ludzi?
g
gosc
Tan Maduro to taki nasz Tusk podobne zachowania i interpretowanie prawa jak on sam rozumie.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl