Wisła Kraków szykuje się do finiszu walki o ekstraklasę. Przed nią pięć finałów!

Bartosz Karcz
Anna Kaczmarz
Tydzień w futbolu to bywa czasem wieczność. Po meczu z Ruchem w Wiśle panowały minorowe nastroje. Po kolejnym spotkaniu są one już nieco inne, bardziej optymistyczne.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- To był obowiązek wygrać z zespołem Chojniczanki i to zrobiliśmy - powiedział po końcowym gwizdku trener Wisły Radosław Sobolewski. To prawda. Drużyna, która jest jednym z kandydatów do awansu do ekstraklasy, takie mecze musi po prostu wygrywać. I to bez względu na okoliczności. A te dla Wisły w sobotę nie były do końca korzystne, skoro straciła dwóch tak ważnych zawodników jak David Junca i Alex Mula. Sobolewski w takiej sytuacji nie wrzucił w ich miejsce po prostu dublerów, ale postanowił pokombinować z ustawieniem. Przestawił zespół na grę trójką obrońców, z prawoskrzydłowego Miki Villara zrobił lewego wahadłowego i… wszystko wypaliło. Trzeci stoper, czyli Joseph Colley, który zagrał pierwszy mecz od początku w tym roku był po prostu bezbłędny. Villar z kolei, który może nie pędził skrzydłem i nie wrzucał piłki za piłką w pole karne, a bardziej ścinał do środka, szukając uderzenia prawą nogą, zrobił to na tyle skutecznie, że po takiej właśnie akcji strzelił drugiego gola dla Wisły.

Ten pierwszy padł przed przerwą również po akcji wahadłowego. Tego drugiego, którym był w tym meczu Bartosz Jaroch. Wrzucił na tyle mocno w pole karne, że Mateusz Kuchta popełnił błąd, odbił piłkę wprost pod nogi nadbiegającego Tachiego, a ten kopnął do pustej praktycznie bramki. Po meczu Hiszpan mógł się cieszyć. Powiedział m.in.: - Jestem bardzo szczęśliwy i nie chodzi tylko o strzeloną bramkę, ale przede wszystkim z tego, że naprawiliśmy to, co było tydzień temu, zrehabilitowaliśmy się i wygraliśmy kolejny mecz. Wierzymy w to, co robimy, to nasza droga, a przed nami pięć finałów.

Magazyn Gol24: Kadra pod lupą, przed meczem z Mołdawią

Dalszy ciąg artykułu pod wideo ↓
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najładniejszy i tak był jednak gol na 3:0, a konkretnie to, co zrobił James Igbekeme tuż przed oddaniem potężnego strzału z woleja. Bo takiego uwolnienia się od obrońcy, kierunkowym przyjęciem piłki klatką piersiową dawno na stadionie Wisły nie oglądano.

W czasie meczu i po nim kibice głośno śpiewali: „Wisełko nasza, coraz bliżej ekstraklasa”. Żeby to się potwierdziło, Wisła musi teraz wznieść się na wyżyny możliwości tego zespołu. Przed nim prawdziwe finałowe starcie, pięć bardzo trudnych meczów. Jeśli Wisła zda ten test, nikt nie będzie miał prawa powiedzieć, że awansowała niezasłużenie. Pierwsze starcie już w piątek w Łodzi z ŁKS-em. Ewentualna wygrana pozwoli krakowianom zmniejszyć dystans do ekipy Kazimierza Moskala do zaledwie dwóch punktów. Łatwo jednak nie będzie. Nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera

Wybrane dla Ciebie

Strefa buforowa na granicy z Białorusią przedłużona. Jest decyzja

Strefa buforowa na granicy z Białorusią przedłużona. Jest decyzja

Burze, deszcze, wiatr. Groźnie może być w całym kraju

Burze, deszcze, wiatr. Groźnie może być w całym kraju

Wróć na i.pl Portal i.pl