Włochy - Polska 2:0 Memy wyrażają złość kibiców. Robert Lewandowski załamany

Po kilku niezłych występach reprezentacji Jerzego Brzęczka z dużymi nadziejami czekaliśmy na mecz z Włochami. W końcu do Reggio Emilia jechaliśmy jako lider naszej grupy w Lidze Narodów, a gospodarze grali w tym meczu poważnie osłabieni.

Włosi wystąpili w meczu z Polakami bez kilkunastu graczy powołanych do kadry przez trenera Roberto Manciniego, których z gry wyeliminowała pandemia koronawirusa lub kontuzje. Selekcjonera Italii również zabrakło na ławce i drużynę prowadził jego asystent Alberico Evani.

Mimo to wyższość gospodarzy nie podlegała w tym meczu żadnej dyskusji. W I połowie Włosi kompletnie nas zdominowali z łatwością dochodząc do sytuacji podbramkowych. Mieliśmy sporo szczęścia, że straciliśmy do przerwy tylko jedną bramkę. Sami nie oddaliśmy ani jednego strzału.

W przerwie Brzęczek zmienił trzech młodych piłkarzy wpuszczając na boisko Piotra Zielińskiego, Jacka Góralskiego i Kamila Grosickiego. Na ostatni kwadrans spotkania na murawie pojawił się Arkadiusz Milik. Gra Biało-Czerwonych wyglądała lepiej, ale nie na tyle, żeby odwrócić losy meczu i poważniej zagrozić Włochom.

Grający w przewadze Włosi strzelili w końcówce drugą bramkę. Polacy przegrali jak najbardziej zasłużenie i stracili przodownictwo w grupie 1 dywizji A Ligi Narodów na rzecz Włochów. W dodatku mecz w Reggio Emilia kończyliśmy w dziesiątkę, bo w 77 minucie po drugiej żółtej kartce wyleciał Góralski.