- Od początku meczu nasz zespół zagrał bardzo przeciętnie przeciw przeciętnemu przeciwnikowi. Piłkarze zaprezentowali niskie tempo gry, było mało okazji i przyspieszenia pod bramką. W grze rzucała się w oczy bezradność - dodał mistrz olimpijski z 1972 roku, w rozmowie z "Przeglądem Sportowym"
Jak podkreślał, liczył na nasze zwycięstwo nawet biorąc pod uwagę roszady w składzie, jakich dokonał Paulo Sousa. Portugalczyk dał w poniedziałek odpocząć Robertowi Lewandowskiemu, a w kadrze meczowej zabrakło również m.in. zagrożonego kartkową absencją Kamila Glika. Piotr Zieliński pojawił się na boisku dopiero po przerwie.
- Zespół zagrał w składzie innym niż zwykle, przez co brakowało automatyzmów w grze, zmiennicy nie narzucili takiego tempa. Węgrzy nas skontrowali. Remis byłby najbardziej odpowiednim wynikiem. Taki mieliśmy cel minimum, lecz niestety nie udało się go osiągnąć. Ale aby to zrobić, trzeba zmusić przeciwnika, aby się bronił, a my nie narzuciliśmy swojej woli. Obie drużyny nie miały wielu sytuacji, ale Węgrzy okazali się skuteczniejsi podkreślał Lubański.
Dodał, iż ma nadzieję, że Polacy wyciągną wnioski z poniedziałkowej porażki i w barażach zaprezentują się znacznie lepiej. Rywali poznają 26 listopada (piątek) o godzinie 17. Wtedy odbędzie się losowanie obu rund - półfinałów i finałów. Mecze barażowe zostaną rozegrane 24-25 marca 2022 roku (półfinały) i 28-29 marca (finały).
