Spis treści
Od czasu jesiennych terytorialnych zdobyczy Ukrainy na kierunku charkowskim, ługańskim i chersońskim linia frontu nie uległa większym zmianom. Oczywiście Rosjanie zdołali zdobyć niewielki obszar w obwodzie donieckim, głównie w ramach bitwy o Bachmut, ale można jednak uznać, że ostatnie pół roku to status quo, jeśli chodzi o przebieg linii frontu. Od jesieni mówi się też wciąż o nieuchronnej kontrofensywie ukraińskiej, której skala ma zmienić bieg wojny. W międzyczasie Rosjanie podjęli próbę ofensywy w Donbasie, od Wuhłedaru na południu, na linii Kreminna-Swatowe na północy kończąc. Bez większych sukcesów.
Teraz wszyscy z napięciem oczekują uderzenia Ukrainy. I zadają sobie dwa zasadnicze pytania: kiedy i gdzie? Z oczywistych powodów, gdzie i kiedy Ukraina zamierza zaatakować, jest ściśle strzeżoną tajemnicą. Sytuację dodatkowo skomplikowały szkodliwe wycieki tajnych dokumentów Pentagonu. Można jednak spekulować, gdzie pójdzie główne uderzenie. Ważnym czynnikiem wpływającym na odpowiedź jest pogoda. Jak niemal zawsze późno przychodząca wiosna w tej części Ukrainy, na dodatek bardzo mokra. Błota sprawiają, że stepy i lasy stają się nieprzejezdne nawet dla pojazdów gąsienicowych. Trzeba czekać na wyższe temperatury, a przede wszystkim na suchą pogodę.
Ukraińcy się zbroją, Rosjanie się bronią
Siły ukraińskie, które mają stanowić trzon uderzenia, są wyposażone w zachodni sprzęt, mają uzupełnione szeregi, to nawet 9-12 nowych brygad, z których większość kadry dowódczej i żołnierzy pracowało z instruktorami zachodnimi nad realizacją natowskiej taktyki na polu walki. To koncepcja, która wymaga jednoczesnego użycia różnych rodzajów broni i jednostek – artylerii, samolotów, piechoty, czołgów, inżynierii – w skoordynowany sposób. To nowa koncepcja dla ukraińskich oficerów, z których wielu zostało wychowanych według szkoły sowieckiej.
Pancerną pięść zgrupowania stanowią oddziały wyposażone w amerykańskie pojazdy opancerzone Stryker i Bradley, pojazdy piechoty Cougar oraz HIMARS, systemy wyrzutni rakiet dalekiego zasięgu. 98 procent pojazdów bojowych zadeklarowanych przez sojuszników z NATO dla Ukrainy zostało już dostarczonych. Do tego oczywiście czołgi Twardy, Leopard, Challenger. W użyciu są już Patrioty, a na niebie będą samoloty MiG-29 od Słowacji i Polski.
Ale Ukrainie brakuje innego kluczowego sprzętu, acz mniej efektownego, choćby traktorów do torowania ścieżek przez pola minowe, aby piechota mogła posuwać się naprzód, lub pojazdów, które mogą szybko postawić tymczasowy most nad ciekiem wodnym.
Rosja okopuje się i rozszerza swoje linie obronne – pola minowe, okopy, przeciwczołgowe „smocze zęby” – na około 1200-kilometrowym froncie, który rozciąga się od obwodu ługańskiego na Ukrainie, w Donbasie, na południowy zachód do ujścia Dniepru i jego wschodnich brzegów w obwodzie chersońskim. A Rosja ma krótsze linie zaopatrzenia niż Ukraina. Ma też wciąż przewagę liczebną. A przecież to atakujący powinien mieć znaczącą przewagę.
Kierunek ataku i rezerwy
Gdzie uderzy Ukraina? Wielu obserwatorów i ekspertów wskazuje na obwód zaporoski. Udany atak na południe, do Melitopola lub portu w Berdiańsku, zagroziłby „mostowi lądowemu” – korytarzowi, którym Rosja zaopatruje swoje wojska w obwodzie chersońskim i na Krymie. Inną możliwością jest część obwodu chersońskiego na wschodnim brzegu Dniepru – gdzie wojska rosyjskie wycofały się w listopadzie, oddając stolicę obwodu po tygodniach nieustannej presji ze strony wojsk ukraińskich. Ze swoich pozycji po drugiej stronie rzeki Rosja nadal ostrzeliwuje Chersoń na przeciwległym brzegu, terroryzując mieszkańców. Pojawiły się doniesienia, że ukraińskie jednostki sił specjalnych utworzyły przyczółek na wschodnim brzegu Dniepru. Inne możliwości ataku obejmują lokalizacje w obwodzie donieckim lub ługańskim, takie jak Wuhłedar, gdzie siły rosyjskie poniosły kilka druzgocących porażek w ostatnich miesiącach.
Potrzeba namacalnego sukcesu Ukrainy na polu bitwy wynika częściowo z faktu, że pomimo nieudanej zimowej ofensywy Rosji, pełnoskalowa wojna, która trwa już 15 miesięcy, przekształciła się w wojnę na wyniszczenie. Większe rezerwy ma oczywiście Rosja. Wiele sił ukraińskich jednostek jest poważnie uszczuplonych. - W sumie wyszkoliliśmy i wyposażyliśmy ponad dziewięć nowych ukraińskich brygad pancernych. To postawi Ukrainę w silnej pozycji, aby kontynuować odbijanie okupowanego terytorium - mówił 27 kwietnia sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. Ale to wciąż za mało. Wyczerpanie faworyzuje Rosję, z jej większą populacją, większą bazą przemysłową i większymi zasobami naturalnymi – czynniki, które sprawiają, że trwałe wsparcie Zachodu, które może pomóc ograniczyć lub odwrócić tę przewagę, jest tym ważniejsze. Putin dał do zrozumienia, że uważa, że ma czas i środki, aby przetrwać Ukrainę i jej zachodnich zwolenników.
Wielka niewiadoma?
Plany wojenne zazwyczaj nigdy nie przetrwają pierwszego kontaktu z wrogiem, ale to, co sprawia, że nadchodzące bitwy są podwójnie nieprzewidywalne, to fakt, że obie armie są uderzająco różne od tych, którymi były rok temu. Rosyjskie siły lądowe, niegdyś złożone z taktycznych grup batalionowych (BTG), teraz wystawiają słabo wyszkolone pułki zmobilizowanych pseudo-żołnierzy i gangi najemników, którzy walczą o własne cele.
Po stronie ukraińskiej nowo utworzone brygady pancerne również są nieznanej jakości, ponieważ ich szkolenie odbywa się według standardów bardzo odmiennych od starych sowieckich podręczników. Ich główne czołgi bojowe dostarczane z Zachodu przewyższają rosyjskie czołgi. Ale zarazem ukraińska jednostka pancerna będzie musiała atakować bez wsparcia lotniczego i bronić się przed rosyjskimi nalotami podczas bitwy. Niedawne rosyjskie ataki rakietowe dalekiego zasięgu miały uderzyć w miejsca postoju tych brygad, a nie w infrastrukturę energetyczną, ale celność ataku była fatalna.
Wygląda na to, że ukraińskiego uderzenia i jego skutków obawia się też Xi Jinping, o czym świadczy jego rozmowa telefoniczna z Zełenskim, pierwszy taki kontakt od rozpoczęcia rosyjskiej inwazji. Chiński autokrata widać nie chce, aby Rosja została pokonana, a jego „drogi przyjaciel” na Kremlu zdetronizowany. Swoją wagę ma też niedawna zapowiedź Joe Bidena, że będzie ubiegał się o reelekcję – to sygnał dla Moskwy, że nie ma ona co liczyć na zmniejszenie wsparcia USA dla Ukrainy.
źr. Jamestown Foundation, Radio Free Europe
