Williams zakwalifikowała się do półfinału kosztem Hiszpanki Garbine Muguruzy, którą pokonała 7:5, 6:4 w ostatnim meczu Grupy Białej, rewanżując się przy okazji za porażkę w tegorocznym finale Wimbledonu. Wcześniej starsza z sióstr Williams przegrała również ze swoją siostrą w finale Australian Open.
Dwa wielkoszlemowe finały (do tego półfinał US Open) u jednych mogą wywołać niedosyt. Z perspektywy Venus to jednak ogromny sukces, odniesiony po latach walki z chorobą (Zespół Sjoergena), przez którą nie raz i nie dwa myślała o zakończeniu kariery (uszkodzeniu ulegają komórki ślinianek łzowych, a chorzy szybko się męczą i mają silne bóle stawów).
W Singapurze Williams początek miała kiepski, bo w pierwszym meczu grupowym uległa wyraźnie Czeszce Karolinie Pliskovej. Drugi, z Łotyszką Jeleną Ostapenko, choć wygrany był prawdziwą drogą przez mękę. Amerykanka popełniała mnóstwo błędów, a na korcie spędziła ponad 3 godziny.
W meczu z Muguruzą nie była faworytką, ale w końcu pokazała klasę. W półfinale zagra ze zwyciężczynią Grupy Czerwonej, która swoje ostatnie mecze rozegra w piątek.
Wożniacka wciąż czeka na przeprosiny
Najprawdopodobniej zagra z Karoliną Woźniacką, o której głośno było ostatnio nie tylko z powodu dobrej gry w Singapurze (wygrała dwa pierwsze mecze).
- To był wyjątkowo żałosny komentarz - stwierdziła Dunka, odnosząc się do zachowania Maxa Eisenbuda. Agent Marii Szarapowej wiosną obraził ją i Agnieszkę Radwańską za krytykę organizatorów turniejów przyznających jego podopiecznej dzikie karty (Szarapowa wróciła w kwietniu na korty po dopingowej wpadce).
- Do dziś nie doczekałam się przeprosin twarzą w twarz (Eisenbud zrobił to na piśmie, ale obie tenisistki stwierdziły, że nie przyjmują takiej formy - red.) - przyznała Woźniacka. - On boi się ze mną widzieć. Gdy mijamy się w szatni, dosłownie odchodzi w inną stronę - dodała Dunka o polskich korzeniach.
W pierwszym czwartkowym spotkaniu pewna już awansu Pliskova przegrała z Ostapenko 3:6, 1:6.