Kandydaci z łódzkiej listy KO pokazali się mediom nie po raz pierwszy, natomiast była to pierwsza prezentacja po konwencji programowej KO i wskazaniu Małgorzaty Kidawy - Błońskiej jako kandydatki na premiera. Na liście nic się nie zmieniło, dlatego dziennikarzy najbardziej interesował komentarz przewodniczącego PO do poczynań Hanny Zdanowskiej, prezydent Łodzi i przewodniczącej regionu łódzkiego PO.
CZYTAJ INNE ARTYKUŁY
Przypomnijmy: Zdanowska po tym, jak zarząd krajowy PO narzucił łódzkiej liście KO Tomasza Zimocha w roli lidera listy, odeszła ze sztabu krajowego Koalicji. Kilka dni temu pokazała się jednak publicznie z kandydatami do Sejmu. Stwierdziła, że to bez znaczenia, czy wyborcy oddadzą swe głosy na kandydatów KO, czy Lewicy, bo „najważniejsza jest Łódź”, poza tym „na jej wymarzonej liście znalazłoby się miejsce nie tylko dla jej obu zastępców” .
Tę deklarację odebrano nie tylko jako naturalne poparcie dla KO, ale także dla listy Lewicy i jej lidera, wiceprezydenta Tomasza Treli (SLD), co w łódzkiej PO przyjęto ze zdumieniem. W samorządzie Łodzi SLD i PO są w koalicji, ale w wyborach do Sejmu konkurują ze sobą, a Schetyna odrzucił propozycję wspólnej listy z SLD.
CZYTAJ INNE ARTYKUŁY
- To nie znaczy, że Hanna Zdanowska nie popiera naszych kandydatów - komentował Schetyna. - Nie bierze udziału w pracach sztabu warszawskiego, bo jest zaangażowana w Łodzi i na takie wsparcie jesteśmy umówieni. Poparła swojego zastępcę (z Lewicy - red.) i o to proszę pytać ją, bo to jej decyzja. Nie będę jej narzucał, komu ma ufać i kogo wspierać.