- Ideą mojego startu w tych wyborach było to, żeby polska lewica - nowoczesna i propracownicza miała swojego kandydata, bo Robert Biedroń nim nie był. I tak się stało. Dzięki debacie w TVP nasze hasła dotarły do wielu ludzi. Dla nas najważniejsze jest to, by poziom życia Polaków był coraz wyższy, bo naprawdę człowiek jest ważniejszy od kapitału - mówi Witkowski. - My chcemy dalej jednoczyć polską lewicę. W czasie kampanii wsparło nas wielu młodych ludzi i z tego się bardzo cieszę. Nie wykluczamy współpracy z SLD, czy partią Razem, ale wszystko musi się odbywać w formie dialogu, a nie dyktatu - dodaje.
Sprawdź też:
W drugiej turze wyborów zmierzą się Andrzej Duda i Rafał Trzaskowski. Kto z tej dwójki jest bliższy kandydatowi Unii Pracy?
- Co do drugiej tury, to nie wiem jeszcze na kogo zagłosuję ja i środowiska lewicowe, które mnie wsparły. Na początku to kandydat musi się zwrócić do nas o poparcie. 7 lipca mamy zarząd i wówczas zdecydujemy, kogo ewentualnie poprzemy - mówi Witkowski. - Na razie nie wykluczam żadnego rozwiązania, w tym, że poprzemy Andrzeja Dudę. Przecież takie ustawy jak te dotyczące 500 plus, czy wzrostu płacy minimalnej są prospołeczne i odbieram je pozytywnie. Ale w PiS są też rzeczy, których nie akceptuję. Nadal będę walczył o obniżenie czasu pracy Polaków, bo nie może być tak, byśmy pracowali dłużej niż mieszkańcy innych krajów - dodaje.
Zobacz też: Witkowski nie zagrozi Biedroniowi
Zobacz też:
Wybory prezydenckie 2020: Waldemar Witkowski, czyli kandydat...
Sprawdź też:
